NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » PSYCHOLOGIA SPOLECZNA » NOTATKI (ROŻNE)

Przejdz do dołu stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

NOTATKi (ROŻNE)

  
Magda
11.04.2008 14:49:50
poziom 2

Grupa: Moderator

Posty: 72 #98517
Od: 2007-10-20
METODY BADAŃ SPOŁECZNYCH
Wrzucam z książki Earla Babbiego zeskanowany:
rozdział V "KONCEPTUALIZACJA, OPERACJONALIZACJA I POMIAR"

Dla osób które mają przygotować referat na Metody Badań społecznych dnia : 20.04 w niedziele bardzo szczęśliwy
  
Magda
11.04.2008 14:50:49
poziom 2

Grupa: Moderator

Posty: 72 #98519
Od: 2007-10-20
140 Rozdział 5. Konceptualizacja, operacjonalizacja i pomiar


Wprowadzenie

Ten i następny rozdział dotyczą procesu, w toku którego badacze przechodzą od ogólnej idei tego, co chcieliby badać, do skutecznego i do¬brze zdefiniowanego pomiaru w świecie rzeczy¬wistym. Poniższy rozdział zawiera omówienie wzajemnie ze sobą powiązanych procesów konceptualizacji, operacjonalizacji i pomiaru. W roz¬dziale 6 opieram się na tej podstawie, wyjaś¬niając bardziej złożone typy pomiaru.
Rozpoczniemy od zastanowienia się nad żywionymi niekiedy nieświadomymi przekona¬niami co do możliwości mierzenia treści ludz¬kiego życia: miłości, nienawiści, uprzedzeń, re¬ligijności, radykalizmu, alienacji. Odpowiedź na pytanie, czy pomiar taki jest możliwy, brzmi: tak, ale potrzeba kilku stronic, by wy¬jaśnić, w jaki sposób jest on możliwy. Skoro już ustalimy, że badacze mogą mierzyć wszystko, co istnieje, przejdziemy do etapów, które składają się na ten proces.


Mierzenie wszystkiego, co istnieje

Napisałem wcześniej, że jednym z dwóch fun¬damentów nauki jest obserwacja. Uczeni częs¬to używają terminu pomiar zamiast tego słowa, które może się wydawać związane z potoczną, bierną formą zachowania. Mają wówczas na myśli staranną, przemyślaną obserwację świata rzeczywistego, której celem jest dokonanie opisu przedmiotów i zdarzeń w kategoriach wartości (cech) składających się na zmienną.
Być może jesteś nastawiony nieco scep¬tycznie wobec możliwości naukowego pomiaru naprawdę istotnych aspektów ludzkiej egzys¬tencji społecznej. Jeśli czytałeś raporty z badań dotyczących czegoś w rodzaju liberalizmu, reli¬gijności lub uprzedzeń, poczułeś się być może zawiedziony tym, w jaki sposób badacze doko¬nywali pomiaru przedmiotu swoich badań. Być może wydawało ci się, że ich podejście było zbyt powierzchowne, że zagubili najbardziej znaczące aspekty sprawy. Być może religijność mierzyli poprzez to, ile razy dana osoba poszła do kościoła, albo liberalizm poprzez to, jak ktoś głosował w jednych wyborach. Twoje nie¬zadowolenie wzrosłoby niezawodnie, gdybyś stwierdził, że sam zostałeś błędnie zaklasyfiko¬wany przez dany system pomiaru.

Twoje uczucie niezadowolenia jest odbiciem istotnej prawdy o badaniach społecznych większość zmiennych, które chcemy badać, na¬prawdę nie istnieje w taki sposób, w jaki istnieją skały. W istocie są one wymyślone. Co więcej, rzadko tylko miewają one jedno, niedwuznaczne znaczenie.

Aby dobrze zrozumieć, co mam na myśli wyobraź sobie, że chcemy badać sympatie partyjne. Aby zmierzyć tę zmienną, moglibyśmy przejrzeć rejestry głosujących, by sprawdzić,:.. badanych zarejestrowało się jako demokraci lub republikanie, przyjmując to jako miernik ich sympatii partyjnych. Moglibyśmy jednak rów¬nież po prostu zapytać, z jaką partią dany badany się identyfikuje, i przyjąć te odpowiedzi jako miernik. Zauważ, że te dwie różne możliwości pomiaru opierają się na dwóch cokolwiek odmiennych definicjach „sympatii partyjnych". Nawet uzyskane wyniki mogłyby s«f różnić: ktoś zarejestrował się wiele lat teru jako demokrata, lecz z biegiem czasu skłaniał się coraz bardziej ku filozofii republikańskie. Osoba, która nigdy się nie zarejestrowania mogłaby - zapytana o swoje sympatie – podać partię, z którą się najbardziej identyfikuje.

To samo rozumowanie można zastosować do wyznania. Niekiedy odnosimy tę zmienną do członkostwa w określonym związku wyznaniowym. W innych przypadkach oznacza to >r; prostu religię, z którą się identyfikujemy, jest taka istnieje. Być może dla ciebie oznacza :i. jeszcze coś innego, na przykład chodzenie do kościoła.
Prawda jest taka, że ani „sympatie partyjne", ani też „wyznanie" nie mają żadnego prawdziwego znaczenia, jeśli przez „prawdziwe" zumiemy: odpowiadające jakiemuś obiekty* nemu aspektowi rzeczywistości. Zmienne nie istnieją w naturze, są tylko pojęciami, które stworzyliśmy, i którym przypisaliśmy konkretne znaczenie w określonym celu, na przykład w celu przeprowadzenia badań społecznych
Ale przecież, mógłbyś powiedzieć, „sympatie" czy „wyznanie", podobnie jak cała masa

[b]
  
Magda
11.04.2008 14:51:45
poziom 2

Grupa: Moderator

Posty: 72 #98520
Od: 2007-10-20
141

innych rzeczy, którymi zajmują się badacze społeczni, na przykład uprzedzenia lub współczucie - są w pewien sposób realne. Wygłaszamy w końcu sądy na ich temat, na przykład: „W Hapytown 55% dorosłych identyfikuje się z partią republikańską, a 45% z nich to wyznawcy kościoła Episkopalnego. Ogółem mieszkańcy Happytown nie są uprzedzeni i wykazują się wy¬sokim poziomem współczucia". Wiadomo, że :ego typu sądy wygłaszają nie tylko badacze społeczni, ale i zwykli ludzie. Jeśli rzeczy, o których mówią, nie istnieją w rzeczywistości, to co naprawdę mierzymy i o czym mówimy?
Właśnie, o czym? Zastanówmy się nad tym ?rzez chwilę, biorąc za przykład zmienną, którą zajmuje się wielu badaczy społecznych (a także *1elu innych ludzi), a mianowicie uprzedzenia.





Koncepcje, pojęcia i rzeczywistość

Wędrując drogą życia, ty i ja zaobserwowaliśmy wiele rzeczy i na podstawie naszych obserwa¬cji nabraliśmy przekonania, że są one prawdzi¬we, słyszeliśmy też relacje innych ludzi, które sprawiały wrażenie prawdziwych. Na przykład:


• Słyszeliśmy na własne uszy ludzi mówią¬cych brzydkie rzeczy o członkach mniej¬szości etnicznych.
• Słyszeliśmy, że kobiety są gorsze od m꿬czyzn.
• Czytaliśmy o linczach dokonywanych na Afroamerykanach.
• Czytaliśmy, że kobiety i przedstawiciele mniejszości są gorzej wynagradzani za tę samą pracę.
• Dowiedzieliśmy się o „czystkach etnicz¬nych" i wojnach, w których jedna grupa et¬niczna usiłowała zetrzeć inną z powierzch¬ni ziemi.




Dysponując już pewnym doświadczeniem, zauważyliśmy kolejne fakty. Ludzie uczest¬niczący w linczach bardzo często również brzydko mówili o Afroamerykanach. Co więcej, wielu z nich było zdania, że kobieta powinna „znać swoje miejsce". W końcu olśniło nas, że tendencje do tych kilku wymienionych powy¬żej zachowań współwystępują u pewnych ludzi i mają jakiś wspólny element. W którymś momencie ktoś wpadł na świetny pomysł: „Nazy¬wajmy tego typu ludzi w skrócie uprzedzonymi. Możemy stosować to pojęcie, nawet jeśli dana osoba nie przejawia wszystkich tego typu za¬chowań - jeśli tylko jest dość podobna do in¬nych uprzedzonych".
Jako że jesteśmy co do zasady zgodnie za¬interesowani maksymalizacją skuteczności, przystaliśmy na tę propozycję. Oto jak powstało pojęcie „uprzedzeń". Nigdy ich nie obserwowa¬liśmy. Zgodziliśmy się używać tego terminu jako uproszczenia, jako nazwy oznaczającej zbiór, jak się zdaje, powiązanych zjawisk, które każdy z nas obserwował w swoim życiu. Mówiąc w skrócie, wymyśliliśmy uprzedzenia.
Oto kolejny argument za tym, że uprze¬dzenia nie istnieją poza naszym ogólnym po¬rozumieniem co do określonego sposobu sto¬sowania tego terminu. Każdy z nas stworzył sobie w umyśle pewien obraz tego, co ogólnie oznacza ten zestaw zjawisk, które zaobserwo¬waliśmy, oraz tego, co je ze sobą łączy. Kiedy wypowiadam słowo uprzedzenia, wywołuje ono pewien obraz mentalny zarówno w twoim, jak i w moim umyśle. To tak jakby szuflady z dany¬mi w naszych głowach zawierały tysiące kart, oznaczonych etykietą w prawym górnym rogu. Jedna z kart w moim i twoim umyśle oznaczo¬na została słowem „uprzedzenia". Na twojej karcie jest wszystko, co słyszałeś o uprzedze¬niach i wszystko, co zaobserwowałeś, a co uznałeś za przykład tego zjawiska. Na mojej karcie jest to, co ja słyszałem i zaobserwo¬wałem jako przykład uprzedzeń - a zawartość mojej karty jest inna niż twojej.
Terminem technicznym określającym te obrazy mentalne, te karty w naszych mental¬nych szufladach z danymi, jest koncepcja. Tak więc i ty, i ja mamy pewną koncepcję uprze¬dzeń. Nie możemy bezpośrednio komuniko¬wać naszych obrazów mentalnych, używamy więc terminów wpisanych w prawym górnym rogu naszych mentalnych kart jako sposobu przekazania naszych koncepcji i obserwacji z nimi powiązanych. Terminy te umożliwiają nam komunikację i w końcu porozumienie co do ich konkretnego znaczenia. W badaniach społecznych proces dochodzenia do porozu¬mienia co do znaczenia terminów nazywamy

  
Magda
11.04.2008 14:53:30
poziom 2

Grupa: Moderator

Posty: 72 #98523
Od: 2007-10-20
142

konceptualizacją, jego wynik zaś -pojęciem (con-cept).

Weźmy inny przykład koncepcji. Załóżmy, że mam spotkać znaną ci osobę o imieniu Patrycja. Pytam cię więc, jaka jest Patrycja. Załóżmy teraz, że widziałeś, jak Patrycja poma¬ga zagubionym dzieciom odnaleźć rodziców i wkłada małego ptaszka z powrotem do jego gniazdka. Patrycja skłoniła cię, byś nosił ubogim rodzinom indyki na Święto Dziękczynienia i od¬wiedził w Boże Narodzenie szpital dziecięcy. Widziałeś, jak Patrycja płacze na filmie o matce walczącej z losem, ażeby chronić swoje dziecko. Przeszukując swoje obrazy mentalne, znaj¬dziesz prawdopodobnie wszystkie te zjawiska -albo ich większość - zapisane na jednej karcie z napisem „współczucie". Przejrzysz inne dane na tej karcie i stwierdzisz, że stanowią one traf¬ny opis Patrycji. Powiesz mi więc: „Patrycja jest pełna współczucia".
Teraz z kolei ja zaczynam przeszukiwać moje szuflady z obrazami mentalnymi, póki nie znajdę karty z napisem „współczucie". Przeglą¬dam, co jest zapisane na moich kartach i mówię: „O, świetnie". Czuję, że wiem już, jaka jest Pat, ale moje oczekiwania stanowią odbicie moich danych, nie twoich. Potem, kiedy już spotkam Patrycję, stwierdzę prawdopodobnie, że moje doświadczenia są zgodne z treściami zapisany¬mi na mojej karcie „współczucie" i powiem, że miałeś rację. Załóżmy jednak, że moje obser¬wacje okażą się sprzeczne z danymi na mojej karcie. Powiem ci więc, że nie sądzę, by Patryc¬ja była osobą szczególnie pełną współczucia -i zaczniemy porównywać nasze zapisy.
Mówisz więc: „Widziałem kiedyś, jak Patry¬cja płakała na filmie o matce walczącej z losem, ażeby chronić swoje dziecko". Przeglądam moją „kartę współczucia" i nie znajduję niczego po¬dobnego. Gdzie indziej w moim zbiorze danych odnajduję ten rodzaj zjawisk na karcie oznaczo¬nej „sentymentalizm". Odpowiadam więc: „To nie jest współczucie. To sentymentalizm".
Ażeby wzmocnić moją argumentację, mówię ci, że widziałem, jak Patrycja odmówiła ofiarowa¬nia datku na organizację zajmującą się ochroną wielorybów przed wyginięciem. „To oznacza brak współczucia", twierdzę. Przeszukując twoje dane, znajdujesz wieloryby na dwóch kartach:
„ochrona środowiska" oraz „randki międzygatunkowe" i mówisz mi to. W końcu zaczynamy po¬równywać dane na naszych kartach oznaczonych „współczucie". Odkrywamy wówczas, że mamy wiele odmiennych obrazów mentalnych odpo¬wiadających temu terminowi.
W szerszej perspektywie język i komuni¬kacja są skuteczne tylko wówczas, gdy ty i ja mamy w znacznym stopniu zbieżne rodzaje da¬nych na odpowiednich kartach mentalnych. Po¬dobieństwa tych stron odpowiadają konwen¬cjom, przyjętym w naszym społeczeństwie. W miarę dorastania dowiadujemy się mniej więcej tych samych rzeczy przy pierwszym zet¬knięciu się z danym terminem. Słowniki forma-lizują owe konwencje. Każdy z nas kształtuje następnie swoje obrazy mentalne w taki spo¬sób, by odpowiadały takim konwencjom. Po¬nieważ jednak każdy z nas ma różne doświad¬czenia i dokonuje różnych obserwacji, dwie osoby nigdy nie dochodzą do dokładnie tego samego zbioru danych na żadnej karcie w swo¬im systemie danych. Jeśli chcemy mierzyć „uprzedzenia" lub „współczucie", musimy naj¬pierw ustalić, co dokładnie uznajemy dla na¬szych celów za uprzedzenia lub współczucie.
Wracając do mojego twierdzenia na początku tego rozdziału: możemy mierzyć wszystko, co ist¬nieje. Możemy na przykład mierzyć, czy Patrycja naprawdę wkłada ptaszki do gniazdek, odwiedza szpitale w Boże Narodzenie, płacze w kinie czy też odmawia przyczynienia się do ochrony wielo¬rybów. Wszystkie te zachowania istnieją, możemy więc je mierzyć. Ale czy Patrycja naprawdę jest pełna współczucia? Na to pytanie nie możemy od¬powiedzieć. Nie możemy mierzyć współczucia w żadnym sensie obiektywnym, ponieważ nie ist¬nieje ono w taki sposób, jak opisane przed chwilą zachowania. Współczucie istnieje jedynie w for¬mie konwencji co do sposobów stosowania tego terminu w procesach komunikacji dotyczącej rze¬czy istniejących naprawdę.



Pojęcia jako konstrukty

Jeśli pamiętasz omówienie postmodernizmu z rozdziału 2, zapewne przyznasz, że pewni lu¬dzi sprzeciwialiby się zakresowi „realności"
  
Magda
11.04.2008 14:54:14
poziom 2

Grupa: Moderator

Posty: 72 #98524
Od: 2007-10-20
143

którą przypisałem powyżej pewnym zjawiskom. Czy Patrycja „naprawdę" odwiedza szpitale w Boże Narodzenie? Czy „naprawdę" istnieją szpitale? A Boże Narodzenie? Nie zamierzam co prawda przyjmować w tym rozdziale radykalnie postmodernistycznego punktu widzenia, ale sądzę, że rozumiesz wagę tego radnego problemu intelektualnego: co jest, s co nie jest prawdziwe?

W tym kontekście Abraham Kapłan (1964) wprowadził rozróżnienie trzech klas rzeczy, córę mierzą uczeni. Pierwsza klasa to przed¬mioty bezpośrednio obserwowalne: możemy je obserwować łatwo i bezpośrednio, na przykład kolor jabłka albo krzyżyk postawiony w kwestionariuszu. Druga klasa obejmuje przedmioty obserwowalne pośrednio, wymagające „sto¬sunkowo bardziej wyrafinowanych, złożonych pośrednich obserwacji" (1964, s. 55). Zauważamy, że respondentka postawiła krzyżyk przy słowie „kobieta" w kwestionariuszu i po¬średnio obserwujemy płeć tej osoby. Książki historyczne i protokoły z zebrań rad nadzor¬czych spółek umożliwiają pośrednie obserwacje minionych działań społecznych. Trzecią węszcie klasę przedmiotów obserwowalnych stanowią konstrukty - twory teoretyczne, oparte na obserwacji, lecz nieobserwowalne ani bezpośrednio, ani pośrednio. Dobrym przykła¬dem jest współczynnik inteligencji, IQ. Został ;n matematycznie skonstruowany na podstawie obserwacji odpowiedzi na wiele pytań wchodzących w skład testu na inteligencję. Nikt nie jest w stanie bezpośrednio obserwować IQ. Nie jest to ani trochę bardziej „realna" cecha lu¬dzi niż współczucie lub bycie uprzedzonym.

Kapłan (1964, s. 49) definiuje pojęcie jako .rodzinę koncepcji". Pojęcie jest więc, jak stwierdza Kapłan, konstruktem, czymś, co two¬rzymy. Pojęcia takie jak współczucie i uprze¬dzenia to konstrukty powstałe z twoich kon¬cepcji, moich koncepcji i koncepcji wszystkich ludzi, którzy kiedykolwiek używali tych termi¬nów. Nie mogą one być obserwowane bezpo¬średnio lub pośrednio, ponieważ nie istnieją -wymyśliliśmy je.
Podsumowując: pojęcia są konstruktami wywiedzionymi z procesu wzajemnego uzgad¬niania obrazów mentalnych (koncepcji).

Nasze koncepcje stanowią podsumowanie nagroma¬dzonych obserwacji i doświadczeń, które spra¬wiają wrażenie wzajemnie powiązanych. Mimo że te obserwacje i doświadczenia są, przynaj¬mniej subiektywnie, realne, koncepcje i wywie¬dzione z nich pojęcia są jedynie tworami men¬talnymi. Terminy powiązane z koncepcjami są tylko narzędziami stworzonymi dla celów systematyzacji i komunikacji. Termin taki jak uprzedzenia jest, z obiektywnego punktu wi¬dzenia, tylko zbiorem liter. Nie ma poza tym żadnej wewnętrznej realności. Ma tylko takie znaczenie, jakie zgodzimy się mu nadać.
Często jednak wpadamy w pułapkę wiary, że terminy oznaczające konstrukty mają jakieś wewnętrzne znaczenie, że nazywają jakieś prawdziwe byty istniejące w rzeczywistości. Niebezpieczeństwo rośnie, gdy zaczynamy traktować te terminy poważnie i usiłujemy je precyzować. Niebezpieczeństwo staje się jesz¬cze większe, gdy pojawiają się eksperci, którzy, jak się wydaje, wiedzą więcej od nas o praw¬dziwym znaczeniu terminu: w takiej sytuacji bardzo łatwo jest poddać się autorytetowi.

Skoro już przyjmiemy, że pojęcia takie, jak uprzedzenia czy współczucie mają prawdziwe znaczenie, zaczyna się męka odkrywania tych prawdziwych znaczeń i tego, co stanowi ich prawdziwy pomiar. Postrzeganie pojęć jako przedmiotów rzeczywistych nazywamy reifikacją. Reifikacja pojęć w życiu codziennym jest dość powszechna. W nauce staramy się powie¬dzieć jasno, czym jest to, co w danej chwili mierzymy.
Czy z powyższych rozważań wynika, że współczucie, uprzedzenia i inne podobne kon¬strukty nie mogą być mierzone? Co ciekawe, odpowiedź brzmi: nie (i dobrze, bo inaczej większość badaczy społecznych, takich jak my, byłaby bezrobotna). Powiedziałem, że możemy mierzyć wszystko, co istnieje. Konstrukty nie istnieją naprawdę w taki sam sposób, jak drze¬wa, ale mają inną ważną zaletę: są użyteczne. Oznacza to, że pomagają nam porządkować, komunikować i rozumieć rzeczy, które sq praw¬dziwe. Pomagają nam przewidywać zjawiska rzeczywiste. Niektóre nasze przewidywania okazują się nawet prawdziwe. Konstrukty mogą funkcjonować w ten sposób, ponieważ ,



  
Magda
11.04.2008 14:55:40
poziom 2

Grupa: Moderator

Posty: 72 #98526
Od: 2007-10-20
144

mimo że same nie są obserwowalne, pozostają w określonej relacji do rzeczy, które są praw¬dziwe i obserwowalne. Pomostem między przedmiotami bezpośrednio i pośrednio obserwowalnymi a użytecznymi konstruktami jest proces zwany konceptualizacją.





Konceptualizacja

Jak się przekonaliśmy, codzienna komunikacja zachodzi z reguły za pomocą systemu chwiej¬nych i ogólnych uzgodnień co do sposobów użycia terminów. Mimo że ty i ja nie zgadzamy się całkowicie co do użycia terminu współczucie, mogę prawdopodobnie z całym spokojem przy¬puszczać, że Patrycja nie będzie wyrywać muszkom skrzydełek. Szeroki zakres nieporo¬zumień i konfliktów - począwszy od między¬ludzkich, a skończywszy na międzynarodowych - to cena, którą płacimy za nasz brak precyzji. Mimo to jednak jakoś sobie radzimy. Ale nauka chce czegoś więcej - nie może ona funkcjono¬wać w kontekście takiego braku precyzji.
Proces, w toku którego określamy, co mamy na myśli używając danego terminu w badaniach, nazywamy konceptualizacją. Załóżmy na przy¬kład, że chcemy się dowiedzieć, czy kobiety są bardziej współczujące niż mężczyźni. Sądzę, że wiele osób przypuszcza, iż tak się właśnie spra¬wy mają, interesujące byłoby jednak sprawdze¬nie, czy tak jest w istocie. Nie możemy w spo¬sób sensowny zbadać tego zagadnienia, ani na¬wet zgodzić się co do odpowiedzi, bez pewnych roboczych ustaleń co do znaczenia słowa współ¬czucie. Ustalenia te nazywam „roboczymi", po¬nieważ pozwalają nam one pracować nad da¬nym zagadnieniem. Nie musimy się zgadzać -czy choćby udawać, że zgadzamy się - co do tego, że jakieś konkretne określenie znaczenia jest najlepsze z możliwych.
W toku konceptualizacji powstaje zatem szczególne, uzgodnione dla celów badawczych znaczenie pojęcia. Proces określania dokładne¬go znaczenia wymaga opisu wskaźników, któ¬rych będziemy używać dla pomiaru naszego pojęcia oraz rozmaitych jego aspektów, zwa¬nych wymiarami.



Wskaźniki i wymiary


Konceptualizacja nadaje jasne znaczenie poję¬ciu poprzez wyszczególnienie jednego lub większej liczby wskaźników tego, co mamy na myśli. Wskaźnik to znak obecności lub nieobe¬cności badanego pojęcia. Oto przykład.

Moglibyśmy się zgodzić, że odwiedzanie szpitali dziecięcych podczas świąt Bożego Na¬rodzenia czy Chanuki jest wskaźnikiem współ¬czucia. Wkładanie małych ptaszków z powro¬tem do gniazd byłoby innym wskaźnikiem itd. Jeśli jednostką analizy w naszym badaniu jest pojedyncza osoba, możemy obserwować obe¬cność lub nieobecność każdego ze wskaźni¬ków dla każdej badanej osoby. Następnie mo¬żemy dodać liczbę wskaźników współczucia zaobserwowanych dla każdej jednostki. Mogli¬byśmy uzgodnić na przykład dziesięć takich konkretnych wskaźników i odkryć, że w na¬szym badaniu w przypadku Patrycji wystąpiło ich sześć, Janka - cztery, Marysi - dziewięć itd Wracając do naszego pytania o to, czy ko¬biety są bardziej współczujące niż mężczyźni moglibyśmy obliczyć, że badane kobiety uzys¬kały średnio 6,5 wskaźnika współczucia, m꿬czyźni zaś przeciętnie 3,2. Na podstawie analiz> ilościowej różnic międzygrupowych moglibyś¬my więc dojść do wniosku, że kobiety są ogól¬nie bardziej współczujące niż mężczyźni.

Zwykle jednak sprawa nie jest taka prosta. Wyobraź sobie, że interesuje cię zrozumienie niewielkiego fundamentalistycznego ruchu re¬ligijnego, a zwłaszcza wrogości członków tego ruchu wobec rozmaitych grup: gejów, nie¬wierzących, feministek itp. Właściwie ludzie c twierdzą, że każdy, kto odmawia przyłączeń.2 się do ich ruchu i posłuszeństwa ich naukom będzie się „smażył w piekle". W kontekście j twojego zainteresowania współczuciem wydaje się, że nie ma go wśród nich zbyt wiele. Jed¬nak w pismach grupy często mowa jest o współczuciu jej członków dla innych. Chciałbyś zbadać ten pozorny paradoks.
Aby zrealizować swój zamiar, mógłbyś na przykład starać się o kontakt z członkami grupy, usiłując ich poznać i dowiedzieć się więcej o ich poglądach. Mógłbyś im powiedzieć, że jesteś badaczem zainteresowanym zdobyciem

  
Magda
11.04.2008 14:56:09
poziom 2

Grupa: Moderator

Posty: 72 #98527
Od: 2007-10-20
145


wiedzy o ich grupie, mógłbyś też po prostu wy¬razić zainteresowanie, nie podając powodów.
W toku rozmów z członkami grupy, a może i uczestnicząc w ich ceremoniach religijnych, znalazłbyś się prawdopodobnie w okolicznoś¬ciach, w których mógłbyś zacząć rozumieć, co oznacza dla nich słowo współczucie. Mógłbyś się na przykład dowiedzieć, że członkowie grupy są tak bardzo poruszeni losem smażących się w piekle grzeszników, że są gotowi do podjęcia agresywnych czy wręcz brutalnych działań, by nawrócić grzesznych na dobrą drogę. Zgodnie ze swoim paradygmatem członkowie grupy po¬strzegają zatem bicie gejów, prostytutek i pra¬cowników klinik aborcyjnych jako akty współ¬czucia.

Badacze społeczni koncentrują się na zna¬czeniach nadawanych słowom i działaniom przez samych badanych. Takie podejście po¬maga często objaśnić obserwowane zachowa¬nia: w tej chwili rozumiesz przynajmniej, jak wyznawcy badanego kultu mogą uważać akty przemocy za wyraz współczucia. Z kolei po¬święcanie uwagi znaczeniom nadawanym sło¬wom i działaniom przez badanych niemal za¬wsze owocuje komplikacjami w zakresie pojęć, którymi interesują się badacze. (Wrócimy do tego zagadnienia pod koniec rozdziału, przy okazji omawiania trafności mierników).

Zawsze gdy traktujemy nasze pojęcia po¬ważnie i zabieramy się do wyjaśnienia tego, co przez nie rozumiemy, odkrywamy niezgodnoś¬ci i nieścisłości. Nie tylko ty i ja się nie zgadza¬my, ale też każdy z nas mógłby prawdopodob¬nie znaleźć wiele niejasności wśród swoich własnych obrazów mentalnych. Jeśli zastano¬wisz się przez chwilę, co rozumiesz przez współczucie, stwierdzisz prawdopodobnie, że twój obraz zawiera kilka rodzajów współczu¬cia. Znaczy to, że dane na twoich kartach men¬talnych mogą być łączone w grupy i podgrupy, na przykład współczucie względem przyjaciół, współwyznawców, ludzi i ptaków. Możesz też wynaleźć kilka różnych strategii grupowania danych. Mógłbyś na przykład pogrupować dane w kategoriach uczuć i działań.
Technicznym terminem na określenie tego typu grupowania jest wymiar: możliwy do wy¬szczególnienia aspekt pojęcia. Moglibyśmy na
przykład mówić o uczuciowym wymiarze współ¬czucia i behawioralnym wymiarze współczucia. W innym schemacie grupowania moglibyśmy rozróżnić współczucie dla ludzi i współczucie dla zwierząt. Moglibyśmy też postrzegać współ¬czucie jako dopomaganie ludziom, aby mieli to, czego dla nich chcemy, w odróżnieniu od po¬magania ludziom, aby mieli to, czego chcą oni sami. Moglibyśmy również odróżnić współ¬czucie jako gotowość do przebaczenia od współczucia jako litości.
Tak więc moglibyśmy podzielić współczu¬cie na kilka jasno zdefiniowanych wymiarów. Pełna konceptualizacja wymaga zarówno okreś¬lenia wymiarów, jak i wskazania różnych wskaź¬ników dla każdego z nich.

Wyszczególnienie różnych wymiarów po¬jęcia stanowi często pierwszy krok na drodze ku pełniejszemu zrozumieniu przedmiotu ba¬dań. Moglibyśmy na przykład zaobserwować, że kobiety są bardziej współczujące w sferze uczuciowej, mężczyźni zaś w sferze behawio-ralnej - czy też na odwrót. Niezależnie jednak od wyniku, nie moglibyśmy powiedzieć, czy to kobiety, czy mężczyźni są naprawdę bardziej współczujący. Nasze badania wykazałyby, że nie ma jednej odpowiedzi na to pytanie - co samo stanowi już postęp w naszym rozumie¬niu rzeczywistości.



Wzajemna wymienialność wskaźników


Pojęcie wskaźników może również w inny spo¬sób wspomagać nasze wysiłki podejmowane w celu zrozumienia rzeczywistości za pomocą „nierzeczywistych" konstruktów. Załóżmy na chwilę, że ty i ja sporządziliśmy listę 100 wska¬źników współczucia i jego różnych wymiarów. Załóżmy dalej, że nie zgadzamy się zasadniczo co do tego, które ze wskaźników dają najlep¬szy dowód na obecność lub brak współczucia w danym przypadku. Jeśli bylibyśmy dość zgodni co do pewnych wskaźników, moglibyś¬my skoncentrować uwagę właśnie na nich, zga¬dzając się zarazem prawdopodobnie co do wy¬ników, których dostarczają. Bylibyśmy wów¬czas w stanie stwierdzić, że pewni ludzie są bardziej współczujący niż inni - w pewnych



  
Magda
11.04.2008 14:58:52
poziom 2

Grupa: Moderator

Posty: 72 #98529
Od: 2007-10-20
146

wymiarach. Załóżmy jednak, że nie zgadzamy się co do żadnego z tych możliwych wskaźni¬ków. Mimo to moglibyśmy jednak osiągnąć po¬rozumienie co do tego, czy kobiety są bardziej współczujące niż mężczyźni. Jest to możliwe dzięki wzajemnej wymienialności wskaźników. Zasada jest następująca: jeśli nie zgadzamy się w ogóle co do wartości tych wskaźników, jednym z rozwiązań byłoby zbadanie ich wszystkich. Załóżmy, że kobiety okazałyby się bardziej współczujące w kategoriach wszyst¬kich 100 wskaźników - wszystkich preferowa¬nych przeze mnie i wszystkich preferowanych przez ciebie. Moglibyśmy wówczas zgodzić się, że kobiety są bardziej współczujące niż m꿬czyźni nawet mimo braku zgody co do tego, co właściwie znaczy współczucie jako takie.
Wzajemna wymienialność wskaźników oznacza, że jeśli kilka różnych wskaźników reprezentuje w określonym stopniu to samo po¬jęcie, będą one wszystkie zachowywać się tak, jak zachowywałoby się owo pojęcie, gdyby było rzeczywiste i mogło być obserwowane. Tak więc zakładając podstawową zgodę co do zna¬czenia słowa „współczucie", jeśli kobiety są ogólnie bardziej współczujące niż mężczyźni, powinniśmy móc zaobserwować tę różnicę przy użyciu jakiegokolwiek sensownego miernika współczucia. Jeśli z kolei kobiety są bardziej współczujące w oparciu o niektóre wskaźniki, ale nie w oparciu o inne, powinniśmy spraw¬dzić, czy te dwa zestawy wskaźników odpo¬wiadają różnym wymiarom współczucia.
Znasz już podstawową logikę konceptualizacji i pomiaru. Dalsze rozważania zawierają głównie rozwinięcie i uściślenie tego, o czym przed chwilą przeczytałeś. Zanim przejdziemy do technicznego opracowania pomiaru, musi¬my jednak uzupełnić obraz konceptualizacji
o kilka sposobów zapewnienia znaczeniu po¬jęć takich cech, jak standardowość, spójność
i powszechność.



Definicje realne, nominalne i operacyjne


Jak już widzieliśmy, zaplanowanie i przeprowa¬dzenie badań społecznych wymaga od nas wy-
jaśnienia ewentualnych nieporozumień co do pojęć i rzeczywistości. Logicy i uczeni uznali w tym celu za stosowne rozróżnić trzy rodzaje definicji: realne, nominalne i operacyjne.
Pierwsza z nich stanowi wyraz reifikacji terminu. Jak ostrzega Carl Hempel:

„Definicja «realna», wedle logiki klasycznej.
nie jest wyrazem uzgodnienia znaczenia pewne¬go wyrażenia, lecz stwierdzeniem «zasadniczej natury» lub «cech istotnych* pewnego bytu. FVj jecie zasadniczej natury jest jednak tak niejasne że określenie to staje się bezużyteczne celów rygorystycznego badania".
(1952. s. 6 )

Innymi słowy, próba określenia „realnego znaczenia pojęcia wiedzie nas na manowce bierzemy wówczas konstrukt za byt rzeczywisty
Określanie pojęć w badaniach naukowi opiera się natomiast na definicjach nominalnych i operacyjnych. Definicja nominalna zostaje po prostu przypisana do danego terminu żadnych roszczeń co do tego, że stanowi odbicie „realnego" bytu. Definicje nominalnej arbitralne - gdybym chciał, mógłbym zdefiniować współczucie jako „wyrywanie piórek bezradnym ptaszkom" - mogą jednak być mniej bardziej użyteczne. Dla większości celów zwłaszcza dla celów komunikacji, ta ostatnia definicja współczucia byłaby raczej bezużyteczna. Większość definicji nominalnych star odbicie jakiegoś konsensusu, konwencji co i sposobu użycia danego terminu.

Definicja operacyjna, jak sobie być przypominasz z poprzedniego rozdziału, precyzuje sposób pomiaru danego pojęcia -działania (operacje), jakie będziemy w tym i wykonywać. Definicja operacyjna jest rac nominalna niż realna, ma jednak tę zaletę, daje maksimum jasności co do znaczenia danego pojęcia w konkretnych badaniach, mgle nieporozumień i niejasności co „prawdziwego" znaczenia terminu możemy podać definicję roboczą na potrzeby naszego badania. Zajmując się w jakichś badaniach na przykład statusem społeczno-ekonomicznym (SSĘ), moglibyśmy po prostu stwierdzić, że będziemy



  
Magda
11.04.2008 14:59:36
poziom 2

Grupa: Moderator

Posty: 72 #98531
Od: 2007-10-20
147

go traktować jako kombinację dochodu i poziomu wykształcenia. Podejmując taką decyzję, odcinamy się od innych możliwych apektów SSE: pozycji zawodowej, oszczędności, własności, pochodzenia itp. Nasze wyni¬ki będą interesujące tylko w takim zakresie, w jakim nasza definicja SSĘ okaże się użyteczna dla naszych celów.


Tworzenie ładu pojęciowego

Wyjaśnianie pojęć jest w naukach społecznych procesem nieskończonym. Catherine Marshall i Cretchen Rossman (1995, s. 18) piszą o „lejku pojęciowym", dzięki któremu zainteresowania badacza coraz bardziej się koncentrują. Tak więc ogólne zainteresowanie „działalnością społeczną" może się zawęzić do .jednostek oddanych sprawie podmiotowych uprawnień i zmiany społecznej", następnie zaś do „doświadczeń kształtujących rozwój jednostek od¬danych działalności społecznej". Ten proces koncentracji powiązany jest nierozerwalnie z językiem, którego używamy.
W niektórych typach badań jakościowych wyjaśnianie pojęć jest kluczowym elementem w procesie zbierania danych. Załóżmy, że pro¬wadziłbyś wywiady i obserwacje w radykalnej grupie politycznej zwalczającej ucisk w społe¬czeństwie amerykańskim. Wyobraź sobie, jak zmieniałoby się znaczenie słowa „ucisk" w miarę jak zagłębiałbyś się coraz bardziej w doświadczenia i światopogląd badanych. Mógłbyś na przykład początkowo postrzegać ucisk w kategoriach fizycznych i, być może, ekonomicznych. Im więcej jednak dowiady¬wałbyś się o badanej grupie, tym więcej uwagi zacząłbyś poświęcać możliwości ucisku o cha¬rakterze psychologicznym.
Ta sama uwaga stosuje się również do kon¬tekstów, w których znaczenia wydają się bar¬dziej ustalone. Na przykład w analizie mate¬riałów tekstowych badacze społeczni mówią niekiedy o „kręgu hermeneutycznym", czyli cyklicznym procesie pogłębiania rozumienia.
„Do rozumienia tekstu dochodzimy w dro¬dze procesu, w którym znaczenie pojedynczych
części jest uwarunkowane przez wyprzedzające rozumienie całego tekstu. Bliższe określenie znaczenia pojedynczych części może ostatecz¬nie zmienić pierwotnie antycypowane znacze¬nie całości, które znów wpływa na znaczenie pojedynczych części itd."

(Kvale 1996,5.46)

Weźmy pojęcie „uprzedzeń". Załóżmy, że musiałbyś napisać definicję tego terminu. Mógł¬byś pomyśleć najpierw o uprzedzeniach raso¬wych/etnicznych. Na pewnym etapie zdałbyś sobie zapewne sprawę, że w twojej definicji powinno się też znaleźć miejsce na uprzedze¬nia związane z płcią, religijne, wobec gejów i inne. Badanie każdego z tych szczególnych ty¬pów uprzedzeń wpływałoby na twoje rozumie¬nie ogólnego pojęcia uprzedzeń. W miarę zmian tego ogólnego rozumienia postrzegałbyś jednak prawdopodobnie każdą z owych indy¬widualnych form nieco inaczej.

Ciągłe uściślanie pojęć występuje we wszystkich metodach badań społecznych. Na¬wet pisząc już ostateczny raport z badań, skonstatujesz zapewne niejednokrotnie, że uściślasz właśnie znaczenie ważnych pojęć.

Mimo że konceptualizacja to proces ciągły, szczególnie istotne jest, by poświęcić mu do¬statecznie wiele uwagi na początku każdego planu badań, zwłaszcza jeśli chodzi o schema¬ty badań o ściśle określonej strukturze, jak sondaż lub eksperyment. W badaniach son¬dażowych na przykład wynikiem operacjonalizacji jest ustalenie konkretnego zestawu pytań kwestionariusza, które odpowiadać będą bada¬nym pojęciom. Bez ich ustalenia badania nie posuną się naprzód.
Nawet w mniej ustrukturyzowanych meto¬dach badawczych ważne jest jednak, by przyjąć za punkt wyjścia wstępny zbiór antycypowa¬nych znaczeń, które mogą być uściślane w toku gromadzenia i interpretacji danych. Nikt poważnie nie wierzy, że możemy obserwować życie bez pojęć wstępnych. Z tego też powodu obserwatorzy życia społecznego muszą być świadomi tych pojęciowych punktów wyjścia i zdawać sobie z nich jasno sprawę.
Zajmijmy się wstępną konceptualizacja w takim zakresie, w jakim stosuje się ją do

  
Magda
11.04.2008 15:05:58
poziom 2

Grupa: Moderator

Posty: 72 #98537
Od: 2007-10-20
148


ustrukturyzowanych badań, takich jak badania sondażowe lub eksperymenty. Mimo że dzięki określeniu definicji nominalnych ukierunkowu¬jemy nasze strategie obserwacyjne, nie pozwa¬la nam to jeszcze na obserwację. W kolejnym kroku musimy dokładnie określić, co zamierza¬my obserwować, jak będziemy to czynić, oraz jakie interpretacje zamierzamy nadać różnym możliwym obserwacjom. Wszystkie te dalsze uszczegółowienia składają się na definicję ope¬racyjną pojęcia.
Biorąc jako przykład status społeczno-ekonomiczny, moglibyśmy postanowić, że zadamy respondentom dwa pytania, zgodnie z podjętą decyzją co do pomiaru SSĘ w kategoriach do¬chodu i poziomu wykształcenia:
1. Jaki był całkowity dochód twojej rodziny w ciągu ostatnich 12 miesięcy?
2. Jaki poziom wykształcenia osiągnąłeś? Aby uporządkować nasze dane, postano¬wilibyśmy prawdopodobnie wypracować sys¬tem kategoryzacji udzielanych odpowiedzi. W przypadku dochodu moglibyśmy użyć ka¬tegorii, takich jak „poniżej 5000 USD", „od 5000 do 10 000 USD" itp. Poziom wykształ¬cenia można również ująć w kategorie: poni¬żej średniego, średnie, niepełne wyższe, wyż¬sze. Moglibyśmy na koniec określić, w jaki sposób odpowiedzi respondenta na te dwa pytania byłyby łączone, by stworzyć miernik
SSE.

W ten sposób stworzylibyśmy roboczą
i praktyczną definicję SSĘ. Definicja ta, nieza¬leżnie od tego, czy inni zgadzają się z naszą konceptualizacją i operacjonalizacją, miałaby jedną zasadniczą z punktu widzenia nauki za¬letę: byłaby doskonale konkretna i jednoznacz¬na. Gdyby nawet ktoś nie zgodził się z naszą definicją, osoba ta wiedziałaby dokładnie, jak interpretować nasze wyniki badań, ponieważ przyjęte przez nas znaczenie SSĘ - znajdujące odbicie w naszej analizie i wnioskach - byłoby jasne i precyzyjne.

Oto diagram obrazujący kolejne kroki po¬miaru, począwszy od naszego ogólnego rozu¬mienia znaczenia danego terminu aż po precy¬zyjny pomiar we w pełni ustrukturyzowanym badaniu socjologicznym:

Konceptualizacja---Definicja nominalna---Definicja operacyjna---Pomiary w świecie rzeczywistym





Przykład konceptualizacji: pojęcie anomii


Dla podsumowania powyższych rozważań na temat konceptualizacji przyjrzyjmy się krótko historii pewnego konkretnego pojęcia socjolo¬gicznego. Badacze zamieszek miejskich często interesują się szczególnie rolą odgrywaną w tych zdarzeniach przez poczucie bezradnoś¬ci. Przedstawiciele nauk społecznych używają niekiedy w tym kontekście słowa anomia. Ter¬min ten został po raz pierwszy użyty przez wielkiego socjologa francuskiego Emile'a Durkheima w jego klasycznej pracy z 1897 roku, zatytułowanej Le Suidde.
Posługując się jedynie rządowymi raporta¬mi na temat liczby samobójstw w różnych pań¬stwach i regionach, Durkheim stworzył dzieło geniuszu analitycznego. Aby określić wpływ re¬ligii na samobójstwo, porównał liczby samo¬bójstw w krajach protestanckich z tym samym wskaźnikiem w krajach katolickich, następnie w protestanckich regionach krajów katolickich i w katolickich regionach krajów protestanc¬kich itd. Aby określić możliwy wpływ pogody, zbadał liczby samobójstw w krajach i regio¬nach północnych i południowych, zbadał też zróżnicowanie liczby samobójstw w różnych miesiącach i porach roku. Mógł dzięki temu wyciągnąć wnioski co do aktu w najwyższym stopniu osobistego i indywidualnego, nie dys¬ponując żadnymi danymi na temat zaangażo¬wanych weń jednostek.
Na poziomie bardziej ogólnym Durkheim stwierdził, że samobójstwo odzwierciedla też stopień jasności i stabilności reguł panujących w społeczeństwie. Zauważywszy, że czas wiel¬kich przemian społecznych często sprawia, iż jednostki doświadczają poważnych rozterek



149


CO do stawianych im oczekiwań, Durkheim uznał, że rozterki takie powodują poczucie zagubienia, lęku, a nawet autodestrukcję. Dla opisania tego społecznego stanu braku norm Durkheim wybrał termin anomia (anomie). Nie wymyślił tego słowa - używane zarówno w niemieckim, jak i francuskim, znaczy ono dosłow¬ne: bezprawie. Angielski termin anomy stoso¬wany był w ciągu co najmniej trzech stuleci przed Durkheimem na oznaczenie braku szacunku dla prawa boskiego. Durkheim jest jed¬na* twórcą socjologicznego pojęcia anomii.
Po publikacji Samobójstwa przedstawiciele suk społecznych uznali anomie za pojęcie użyteczne i wielu z nich rozszerzyło durkheimowskie zastosowanie tego terminu. Robert Merton w klasycznym artykule zatytułowanym Struktura społeczna i anomia (1938) doszedł do wniosku, że anomia jest skutkiem dysproporcji między celami a środkami uznanymi przez społeczeństwo. Sukces finansowy na przykład jest w naszym społeczeństwie powszechnie podzielanym celem, jednak nie wszystkie jednostki mają wystarczające zasoby, by osiągnąć f za pomocą akceptowanych środków. Nacisk K sam cel, jak podkreślał Merton, wytwarza chaosu normatywnego, ponieważ jednostki pozbawione dostępu do tradycyjnych z wiodących do bogactwa starają się je osiągnąć środkami bezprawnymi. Rozważania i Mertona można więc uznać za krok ku dalszej konceptualizacji pojęcia anomii.

Mimo że Durkheim, a po nim Merton, stosowali pierwotnie pojęcie anomii jako określenie cechy społeczeństw, inni przedstawiciele nauk społecznych używali go do opisu jedno-By sprecyzować to rozróżnienie, niektórzy uczeni postanowili używać anomii (anomie) i e oryginalnym, społecznym znaczeniu, innego terminu zaś (anomia) w odniesieniu do ; jednostek. W danym społeczeństwie niektóre jednostki doświadczają zatem anomii (anomia), inne zaś nie. Elwin Powell, piszący 20 po Mertonie, zaproponował następującą konceptualizację anomii jako cechy jednostko-choć używał terminu anomie):


„Kiedy cele działania stają się sprzeczne, niedostępne lub nieistotne, stan anomii narasta.
Anomie, cechującą się ogólną utratą orientacji i towarzyszącym jej uczuciem «pustki» i apatii, można uznać po prostu za stan zaniku sensu".
(1957, s. 132)


Powell twierdzi dalej, że istnieją dwa różne rodzaje anomii, i bada, jak wyrosły one z róż¬nych doświadczeń zawodowych, by w niektó¬rych przypadkach znaleźć finał w samobójstwie. Powell nie mierzył jednak w swoim studium ano¬mii jako takiej - badał on zależność między sa¬mobójstwem a zawodem, wyciągając wnioski co do dwóch rodzajów anomii. Badanie to nie do¬starczyło więc definicji operacyjnej anomii, lecz jedynie dalszą konceptualizację tego pojęcia.
Mimo że wielu badaczy proponowało defi¬nicje operacyjne anomii, jedno nazwisko warte jest obszerniejszej wzmianki. Dwa lata przed publikacją artykułu Powella Leo Srole opubli¬kował (1956) zestaw pytań ankietowych, który jego zdaniem stanowił dobry miernik anomii doświadczanej przez jednostki. Składał się on z pięciu zdań, z którymi badany mógł się zgo¬dzić lub nie zgodzić:




1. Wbrew temu, co się często słyszy, wielu przeciętnym ludziom wiedzie się coraz go¬rzej.
2. Nie jest w porządku sprowadzać dzieci na świat teraz, gdy perspektywy na przyszłość są takie, a nie inne.
3. W naszych czasach trzeba żyć dniem dzi¬siejszym, a jutro niech się martwi samo o siebie.
4. Nie wiadomo, na kogo można liczyć w dzi¬siejszych czasach.
5. Nie ma większego sensu pisać do urzędni¬ków, bo przecież problemy przeciętnego człowieka tak naprawdę ich nie interesują".
(1956,s.713)


W dziesięcioleciach, które nastąpiły po jej publikacji, skala Srole'a stała się probierzem dla badaczy społecznych. Odnajdziesz prawdo¬podobnie tę właśnie operacjonalizację anomii w wielu projektach badawczych opisywanych w czasopismach naukowych. Srole zwraca na to uwagę w ramce „Źródła anomii", którą zdążył przed śmiercią przygotować specjalnie do tej książki.












151


Powyższa skrócona historia anomii jako pojęcia socjologicznego stanowi ilustrację kilku faktów. Po pierwsze, stanowi ona dobry przy¬leci procesu przechodzenia ogólnych pojęć w zoperacjonalizowane pomiary. Nie oznacza to. że problem operacjonalizacji anomii został rozwiązany raz na zawsze. Uczeni będą z pewnością w dalszym ciągu latami konceptualizować i operacjonalizować to pojęcie, poszukując c: raz bardziej użytecznych mierników.


Skala Srole'a to przykład jeszcze innego ważnego zjawiska: pozostawienie konceptualizacji i operacjonalizacji jako czynności otwartych nie musi, wbrew oczekiwaniom niektórych, prowadzić do anarchii i chaosu. Często w ten sposób powstaje ład. Przede wszystkim, mimo że możemy zdefiniować anomię w do¬wolny sposób, na przykład poprzez rozmiar buta, jest bardziej prawdopodobne, że zdefiniu¬jemy ją w sposób niezbyt odmienny od obrazów mentalnych innych ludzi. Gdybyś chciał zastoso¬wać definicję naprawdę niestandardową, inni ludzie najprawdopodobniej by cię zignorowali.

Kolejnym źródłem ładu jest fakt, że badacze przejmują na ogół jakąś konceptualizację i operacjonalizację danego pojęcia, bo przekonali się s jej użyteczności. Prowadzi to do standaryzacji definicji pojęć. Poza skalą Srole'a można tu podać przykład testów IQ i mierników demograficznych i ekonomicznych wypracowanych przez Biuro Spisowe USA. Stosowanie takich ustalonych mierników ma dwie zalety: były one już wielokrotnie testowane i poprawiane, a ba¬dania stosujące te same skale można porówny¬wać. Jeśli ty i ja zrobimy oddzielne badania dwóch różnych grup z użyciem skali Srole'a, możemy następnie porównać nasze dwie grupy 3od względem anomii.

Przedstawiciele nauk społecznych mogą więc mierzyć wszystko, co istnieje. Dzięki konceptualizacji i operacjonalizacji mogą nawet zrobić kawał dobrej roboty, mierząc coś, co nie śmieje. Przyjmując, że pojęcia takie jak status społeczno-ekonomiczny, uprzedzenia, współ¬czucie czy anomia nie są ostatecznie realne, przedstawiciele nauk społecznych mogą stwo¬rzyć pewien ład w zakresie ich stosowania. Ład ;en opiera się jednak na użyteczności, nie zaś na prawdzie ostatecznej.



Definicje w badaniach opisowych i wyjaśniających


Jak sobie przypominasz z rozdziału 4, opis i wyjaśnianie to dwa zasadnicze cele badań. Rozróżnienie ich ma istotne implikacje dla de¬finiowania i pomiaru. Mogłoby się wydawać, że opis jest zadaniem łatwiejszym niż wyjaś¬nianie, możesz jednak poczuć się nieco zdzi¬wiony, gdy przekonasz się, że definicje spra¬wiają znacznie więcej kłopotów w badaniach opisowych niż w wyjaśniających. Zanim przej¬dziemy do innych aspektów pomiaru, musisz w ogólnych zarysach zrozumieć, dlaczego tak właśnie jest (szerzej zajmiemy się tym tema¬tem w części 4).
Nietrudno zrozumieć wagę jasnych i precy¬zyjnych definicji dla badań opisowych. Jeśli chcemy opisać i przedstawić stopę bezrobocia w danym mieście, nasza definicja bezrobotne¬go jest oczywiście decydująca. Definicja ta zależna jest od definicji innego terminu: lud¬ności aktywnej zawodowo. Uznanie trzylatka za bezrobotnego jest zupełnie nonsensowne, ponieważ takie dziecko nie należy jeszcze do ludności aktywnej zawodowo. Moglibyśmy więc pójść za sugestią Biura Spisowego USA i wykluczyć wszystkie osoby poniżej 14 roku życia.
Ta konwencja sama w sobie nie daje jednak satysfakcjonującej definicji, ponieważ w gronie bezrobotnych mogliby się wówczas znaleźć stu¬denci, emeryci, niepełnosprawni, gospodynie domowe. Moglibyśmy więc stosować dalej kon¬wencję Biura, definiując ludność aktywną zawo¬dowo jako „wszystkie osoby powyżej 14 roku życia, zatrudnione, poszukujące pracy, urlopo¬wane lub oczekujące na powrót do pracy, z któ¬rej zostały tymczasowo zwolnione". Jeśli stu¬dent, gospodyni domowa lub emeryt nie poszu¬kują pracy, nie zaliczylibyśmy ich do ludności aktywnej zawodowo. Bezrobotnymi byliby wówczas ludzie zaliczeni do ludności aktywnej zawodowo, zdefiniowanej wedle powyższych kryteriów, którzy nie są zatrudnieni.
Ale co znaczy „poszukiwać pracy"? Czy dana osoba musi być zarejestrowana w Urzędzie Pra¬cy, czy też powinna chodzić od drzwi do drzwi









152



prosząc o zajęcie? Czy może wystarczy pragnie¬nie posiadania pracy czy też otwartość na pro¬pozycję ewentualnego zatrudnienia? Tradycyjnie „poszukiwanie pracy" definiuje się operacyjnie jako udzielenie odpowiedzi twierdzącej na pyta¬nie ankietera: „Czy w ciągu ostatnich 7 dni poszukiwał(a) Pan(i) pracy?". (Siedem dni to naj¬częściej występujący okres, ale dla pewnych ce¬lów badawczych wskazane może się okazać jego skrócenie lub wydłużenie).
Jak widać, wynik badań opisowych na term stopy bezrobocia zależy wprost od tego, jak rozwiązujemy każdy z problemów definicyj¬nych. Wydłużenie okresu, podczas którego dana osoba jest postrzegana jako poszukując, pracy, włącza więcej niezatrudnionych osób do ludności aktywnej zawodowo zdefiniowanej jak wyżej, przez co wzrasta też wyliczona w ten sposób stopa bezrobocia. Jeśli wybierzemy inną konwencję i zdecydujemy się mówić wyłącznie











153


o cywilnej ludności aktywnej zawodowo i bez¬robotnych cywilach, wykluczamy personel woj¬skowy; w ten sposób również podnosimy wyli¬czoną stopę bezrobocia, ponieważ personel wojskowy jest - z definicji - zatrudniony. W ten sposób zdanie opisowe mówiące, że stopa bez¬robocia w danym mieście wynosi 3% albo 9%, albo wszystko jedno ile, zależy wprost od za¬stosowanych definicji operacyjnych.

Powyższy przykład jest stosunkowo jasny, ponieważ istnieje kilka powszechnie uznanych konwencji dotyczących ludności aktywnej za¬wodowo i bezrobocia. Pomyśl jednak, jak trud¬no byłoby osiągnąć porozumienie co do definicji niezbędnych dla wygłoszenia zdania: -Czterdzieści pięć procent studentów tej uczelni to konserwatyści". Podobnie jak stopa bezrobocia, odsetek ten byłby bezpośrednio zależny od definicji przedmiotu pomiaru -w tym przypadku konserwatyzmu polityczne¬go. Zastosowanie innej definicji mogłoby przy¬nieść wynik w rodzaju: „Pięć procent studen¬tów to konserwatyści".

Jak na ironię, definicje w badaniach wyjaś¬niających są mniej problematyczne. Załóżmy, że interesuje nas wyjaśnienie politycznego konser¬watyzmu. Dlaczego jedni są, a inni nie są kon¬serwatywni? Załóżmy dla uściślenia, że interesu¬je nas, czy skłonności konserwatywne wzrastają z wiekiem. Co by było, gdybyśmy mieli 25 róż¬nych definicji konserwatyzmu i nie mogli uzgod¬nić, która z nich jest najlepsza? Jak już widzieliś¬my w rozważaniach na temat wskaźników, nie jest to bynajmniej przeszkoda nie do pokonania w naszych badaniach. Załóżmy, że odkryliśmy, iż !udzie starzy są bardziej konserwatywni niż młodzi przy zastosowaniu każdej z 25 definicji. Najwyraźniej zatem dokładna definicja nie wnio¬słaby zbyt wiele do sprawy. Załóżmy, że okazało by się, iż starzy ludzie są bardziej konserwatyw¬ni w kategoriach każdej sensownej definicji kon¬serwatyzmu, jaka nam przyjdzie do głowy. Nie ma więc znaczenia, jak brzmi nasza definicja. Moglibyśmy dojść do wniosku, że starzy ludzie są. ogólnie bardziej konserwatywni niż młodzi, nawet nie mogąc dojść do porozumienia co do dokładnego znaczenia słowa konserwatywni.

Powyższy ogólny wzorzec rozumowania jest dość powszechny w prowadzonych badaniach, mimo że w praktyce badania wyjaś¬niające niezmiernie rzadko dają wyniki tak nie¬dwuznaczne, jak to przedstawiono w przykła¬dzie. W życiu społecznym istnieją spójne wzor¬ce zależności, które owocują spójnością wyników badań. Spójność taka nie zawsze jed¬nak wychodzi na jaw w kontekście opisu. Skut¬kiem zmieniających się definicji niemal zawsze są odmienne wnioski opisowe. W ramce „Dla¬czego ważne są nazwy zmiennych?" zagadnie¬nie to zostało szerzej omówione w związku ze zmienną udział mieszkańców.








Wybory dokonywane
w procesie operacjonalizacji


Omawiając zagadnienie konceptualizacji, często odwoływałem się do operacjonalizacji, ponie¬waż oba te procesy są ze sobą ściśle powią¬zane. Podsumowując: konceptualizacja polega na uściśleniu i udoskonaleniu abstrakcyjnych pojęć, operacjonalizacja zaś na stworzeniu kon¬kretnych procedur badawczych (operacji), które pozwolą na dokonanie empirycznych obser¬wacji odpowiadających tym pojęciom w świecie rzeczywistym.
Podobnie jak w przypadku metod groma¬dzenia danych, badacze społeczni dysponują wieloma możliwościami operacjonalizacji po¬jęcia. Mimo że niektóre z nich są ściśle ze sobą powiązane, rozdzieliłem je dla dobra wykładu. Musisz jednak zdawać sobie sprawę, że operacjonalizacja nie polega na ciągłym sprawdza¬niu listy procedur.


Zakres zmienności


Operacjonalizując dane pojęcie, badacz musi zdawać sobie sprawę z tego, jaki zakres zmien¬ności go interesuje. Pytanie brzmi: do jakiego stopnia skłonni jesteśmy łączyć wartości w ogólniejsze kategorie?
Załóżmy, że chcesz mierzyć dochód bada¬nych, gromadząc informacje z dokumentów lub wywiadów. Najwyższy roczny dochód sięga milionów dolarów, ale osiąga go bardzo niewiele







154



wiele osób. Jeśli nie zajmujesz się ludźmi bar¬dzo bogatymi, prawdopodobnie niewiele zmieni w twoich badaniach wyodrębnienie bardzo wysokich progów dochodu. Zależnie od tego, kim są badani, ustalisz zapewne naj¬wyższą kategorię dochodu na znacznie niż¬szym poziomie, na przykład 100 000 USD i więcej. Decyzja ta sprawi oczywiście, że wrzucisz do jednego worka ludzi zarabiających miliardy dolarów rocznie i biedaków z marny¬mi stu tysiącami, ale oni to jakoś przeżyją, a i twoim badaniom nie zaszkodzi takie wy¬mieszanie. Podobnego wyboru musisz doko¬nać na drugim krańcu skali zarobków. W ame¬rykańskich badaniach ogólnokrajowych na ogół nieźle sprawdza się dolna kategoria do¬chodu w wysokości 5000 USD lub mniej.


W badaniach postaw i poglądów kwestia zakresu zmienności ma również inny wymiar -jeśli nie jesteś dość ostrożny, możesz skoń¬czyć, mierząc tylko połowę możliwych postaw, mimo że zupełnie nie o to ci chodziło. Oto przykład.
Załóżmy, że interesują cię postawy wobec upowszechnienia się elektrowni jądrowych. Mógłbyś przypuszczać, że niektórzy ludzie uważają energię jądrową za największy wynala¬zek od czasów koła, inni zaś w ogóle się tym nie interesują. Wobec tego typu przypuszczeń wydaje się, że miałoby sens zadanie badanym pytania, na ile popierają coraz powszechniejsze wykorzystanie energii jądrowej, oraz przedsta¬wienie im zakresu odpowiedzi od „bardzo po¬pieram" do „w ogóle nie popieram".


Taka operacjonalizacja pomija jednak poło¬wę spektrum możliwych postaw wobec energii jądrowej. Wielu ludziom energia jądrowa nie jest po prostu obojętna: ludzie ci aktywnie, choć w mniejszym lub większym stopniu, sprzeciwiają się jej rozpowszechnianiu. W tym przypadku po lewej stronie zera mamy rów¬nież do czynienia ze znacznym zróżnicowa¬niem postaw. Niektórzy sprzeciwiają się tro¬chę, inni dość zdecydowanie, jeszcze inni bar¬dzo mocno. Aby zmierzyć cały zakres zmienności, musiałbyś zatem zoperacjonalizować postawy wobec energii jądrowej na skali od bardzo mocnego poparcia, poprzez obojęt¬ność, aż po bardzo silny sprzeciw.

Powyższe uwagi znajdują zastosowanie do wielu zmiennych w naukach społecznych. Nie¬mal każdy publicznie dyskutowany temat wywołuje zarówno poparcie, jak i sprzeciw, każde z nich w różnym stopniu nasilenia. Poglądy polityczne przyjmują zakres od skraj¬nie liberalnych do skrajnie konserwatywnych -zależnie od typu osób, które badasz, może ci zależeć na uwzględnieniu poglądów radykal¬nych na jednym lub obu końcach skali. Podob¬nie jest z religijnością - ludzie nie są tylko mniej lub bardziej religijni, niektórzy są zdecy¬dowanie antyreligijni.
Chodzi o to, że nie musisz mierzyć całego zakresu zmienności w każdym przypadku. Po¬winieneś jednak brać pod uwagę to, co jest ci potrzebne ze względu na cel twoich badań. Jeś¬li różnica między zwolennikami a przeciwnika¬mi religii nie ma znaczenia dla twoich celów ba¬dawczych, zrezygnuj z niej. Ktoś zdefiniował kiedyś pragmatyzm jako postawę, zgodnie z którą „różnica, która nie robi żadnej roznieś, nie jest różnicą". Bądź pragmatykiem.
Pamiętaj także, że decyzje dotyczące za¬kresu zmienności powinny uwzględniać ocze¬kiwania co do rozkładu wartości zmiennej w grupie badanych. W badaniu postaw profe¬sorów wyższych uczelni wobec wartości wyż¬szego wykształcenia mógłbyś prawdopodob¬nie spokojnie zatrzymać się na braku wartości i nie martwić się o tych, którzy mogliby uwa¬żać, że wyższe wykształcenie zagraża zdrowiu studenta (gdybyś jednak badał studentów...).


Zmienność między skrajnościami

Stopień precyzji to kolejna troska badacza pod¬czas operacjonalizacji zmiennych. Sprowadza się ona do tego, z jakim stopniem dokładność określić różnice między różnymi możliwymi wartościami składającymi się na daną zmienną. Czy ma dla naszego badania znaczenie, czy dana osoba ma 17, czy 18 lat, czy też można przeprowadzić badanie pakując je obie do ka¬tegorii oznaczonej „od 10 do 19 roku życia"? Nie odpowiadaj zbyt pospiesznie. Gdybyś chciał badać liczbę zarejestrowanych i głosują¬cych wyborców, zdecydowanie chciałbyś się dowiedzieć










155




wiedzieć, czy twoi badani byli już uprawnieni do głosowania. Ogólnie rzecz biorąc, przed pomiarem wieku musisz przyjrzeć się celom i pro¬cedurom twoich badań i zdecydować, czy duże lub niewielkie różnice wieku są dla ciebie istotne W sondażu podjęcie tych decyzji jest konieczne dla zaprojektowania właściwego kwes¬tionariusza. W przypadku wywiadów pogłębionych decyzje te będą wpływać na stopień dopytywania o szczegóły.
Te same uwagi stosują się także do innych zmiennych. Jeśli mierzysz przekonania polityczne. czy będzie dla ciebie istotne pytanie, czy dana osoba jest raczej liberalnym, czy też raczej konserwatywnym demokratą, czy też wystarczy ci znajomość jej sympatii partyjnych? Przy pomiarze przekonań religijnych - czy wystarczy ci •formacja, że dana osoba jest protestantem, czy też powinieneś znać także wyznanie? Czy Musisz wiedzieć tylko, czy dany respondent jest wolny, czy pozostaje w związku małżeńskim, czy też robi ci różnicę informacja, że nie brał on •gdy ślubu, pozostaje w separacji, owdowiał lub jest rozwiedziony?
Nie ma oczywiście ogólnej odpowiedzi na akie pytania. Odpowiedź wynika z celów danych badań czy pomiaru. Mogę ci jednak udzielić pożytecznej wskazówki. Jeśli tylko nie jesteś pewien, jak wiele szczegółów powinie¬neś uwzględnić w pomiarze, uwzględniaj ich raczej za dużo niż za mało. Jeśli respondentka w wywiadzie pogłębionym dobrowolnie zezna¬je, że ma 37 lat, zanotuj „37 lat", a nie „po trzy¬dziestce". Analizując dane możesz zawsze połączyć szczegółowe wartości w ogólniejsze kategorie, nigdy jednak nie zdołasz odzyskać różnorodności, które wrzuciłeś do jednego worka dokonując obserwacji i pomiaru.



Uwaga na temat wymiarów


Mówiliśmy już o wymiarach jako o cechach po¬jęć. Kiedy badacz zabiera się do tworzenia ope¬racyjnych mierników zmiennych, często odkry¬wa on - albo, co gorsza, nawet nie zauważa -że nie ma jeszcze pełnej jasności co do tego, które wymiary zmiennej naprawdę go intere¬sują. Oto przykład.

Załóżmy, że badasz postawy obywateli wo¬bec rządu i chciałbyś włączyć w to badanie ich odczucia związane z korupcją. Oto tylko niek¬tóre z wymiarów, które mógłbyś badać:


• Czy ludzie sądzą, że rząd jest skorumpo¬wany?
• » Na ile ich zdaniem jest on skorumpowany?
• Na ile są pewni swoich ocen dotyczących poziomu korupcji w rządzie?
• Co sądzą o korupcji w rządzie jako o prob¬lemie społecznym?
• * Co ich zdaniem jest przyczyną korupcji? « Czy sądzą, że jest ona nieunikniona?
• Co ich zdaniem należałoby w tej sprawie zrobić?
• Co byliby gotowi zrobić osobiście, by wy¬eliminować korupcję w rządzie?
• Na ile są pewni, że gotowi byliby zrobić to, co twierdzą, że by zrobili?


Listę tę można by ciągnąć dalej - odczucia ludzi wobec korupcji mają wiele wymiarów. Należy jednak absolutnie wyjaśnić sobie, które z nich są istotne w naszych badaniach -w przeciwnym razie możesz zmierzyć, co lu¬dzie czują, gdy myślą o korupcji, podczas gdy naprawdę chciałeś się dowiedzieć, jak oceniają jej zasięg, lub odwrotnie.
Gdy już określiłeś, jak będziesz zbierał dane (na przykład poprzez sondaż czy bada¬nia terenowe), oraz zdecydowałeś, jaki po¬ziom zmienności jest odpowiedni, jaki po¬trzebny stopień precyzji między skrajnościa¬mi i jakie konkretne wymiary zmiennych cię interesują, możesz stanąć przed kolejnym wy¬borem: matematyczno-logicznym. Oznacza to, że możesz być zmuszony wybrać poziom pomiaru. By omówić to zagadnienie, musimy powrócić do wartości i ich relacji względem zmiennych.


Definiowanie zmiennych i wartości

Wartość zmiennej, jak zapewne pamiętasz, jest cechą czegoś. Na przykład „kobieta", „stary" albo „student". Zmienne zaś to logiczne zbiory wartości. Tak więc płeć to zmienna złożona z dwóch wartości: kobieta i mężczyzna.



156


Procesy konceptualizacji i operacjonalizacji można postrzegać jako określenie zmiennych i tworzących je wartości. W kontekście badań dotyczących bezrobocia status zatrudnienia to zmienna o wartościach „zatrudniony" i „bezro¬botny" - listę wartości można by wydłużyć, aby objęła także inne omawiane wcześniej moż¬liwości, jak na przykład gospodyni domowa.
Każda zmienna musi mieć dwie istotne ce¬chy: po pierwsze, składające się na nią wartości muszą być wyczerpujące. Aby zmienna mogła być w jakikolwiek sposób użyteczna w badaniu, musimy być w stanie sklasyfikować każdą obser¬wację w kategoriach wartości składających się na zmienną. Jeśli skonceptualizujemy zmienną sym¬patie partyjne tylko w kategoriach wartości „re¬publikanin" i „demokrata", znajdziemy się w kło¬pocie, ponieważ część badanych będzie się iden¬tyfikowała z Zielonymi, część z Partią Reform czy z jakąkolwiek inną, część zaś (niekiedy znaczny odsetek) powie, że nie ma żadnych sympatii par¬tyjnych. Aby sprawić, by lista wartości była wy¬czerpująca, moglibyśmy dodać kategorie „inna" i „żadna partia nie jest mi bliska". Niezależnie od tego, co zrobimy, musimy być w stanie zaklasyfi¬kować każdą obserwację.

Wartości zmiennej muszą być także wza¬jemnie rozłączne. Każda obserwacja musi dać się zaklasyfikować w kategoriach jednej i tylko jednej wartości. Musimy na przykład zdefinio¬wać „zatrudniony" i „bezrobotny" w taki spo¬sób, by nikt nie był jednocześnie jednym i dru¬gim. Oznacza to, że musimy być w stanie za¬klasyfikować osobę, która pracuje, ale jednocześnie szuka pracy. (Moglibyśmy na przykład natknąć się na pełnoetatowego bok¬sera wagi ciężkiej poszukującego splendoru i dreszczyku emocji w zawodzie socjologa). W takim przypadku moglibyśmy tak zdefinio¬wać te wartości, by bycie zatrudnionym miało pierwszeństwo. Wówczas każdy, kto pracuje, jest osobą zatrudnioną, niezależnie od tego, czy poszukuje właśnie czegoś lepszego.

Poziomy pomiaru

Wartości zoperacjonalizowane jako rozłączna i wyczerpujące mogą być powiązane również
w inny sposób. Na przykład wartości składające się na zmienne mogą reprezentować różne po¬ziomy pomiaru. W tej części rozdziału zajmiemy się czterema poziomami pomiaru: nominalnym, porządkowym, interwałowym i ilorazowym.




Pomiar nominalny


Zmienne, których wartości są jedynie wzajem¬nie rozłączne i wyczerpujące, to miary nomi¬nalne. Wśród przykładów wymienić można płeć, wyznanie, sympatie partyjne, miejsce urodzenia, ukończoną uczelnię wyższą czy ko¬lor włosów. Mimo że wartości tworzące każda z tych zmiennych - jak na przykład „mężczyz¬na" i „kobieta" składające się na zmienną płeć -różnią się od siebie (i wyczerpują wszystkie możliwe rodzaje ludzkiej płci), nie posiadają one żadnej dodatkowej struktury. Mierniki no¬minalne stanowią jedynie zbiór nazw lub określeń cech.
Wyobraź sobie grupę ludzi opisaną w ka¬tegoriach takiej zmiennej i podzieloną fizycz¬nie na grupy odpowiadające jej wartościom Powiedzmy na przykład, że prosimy dużą gru¬pę ludzi, by ustawili się w grupach wedle sta¬nów, w których się urodzili: urodzeni w Vermont w jednej grupie, urodzeni w Kaliforn;: w innej itd. Zmienną jest miejsce urodzenia, war¬tości to urodzeni w Yermont, urodzeni w Kali¬fornii itd. Wszyscy ludzie stojący w danej gru¬pie mają przynajmniej jedną cechę wspólną i różnią się pod tym właśnie względem od lu¬dzi w innych grupach. Nieistotne jest, gdzie tworzą się poszczególne grupy, jak blisko sie¬bie stoją i jak są rozmieszczone w sali. Zna¬czenie ma jedynie fakt, że członkowie dane grupy urodzili się w tym samym stanie i że po¬szczególne grupy różnią się między sobą sta¬nem, w którym przyszli na świat ich członko¬wie. W kategoriach zmiennej nominalnej mo¬żemy o dwóch osobach powiedzieć tylko tyle że są takie same lub różne.


Poziomy pomiaru

Wartości zoperacjonalizowane jako rozłączne i wyczerpujące mogą być powiązane również
Pomiar porządkowy
Zmienne o wartościach, które możemy logicz¬nie uporządkować, to miary porządkowe. Róż¬ne wartości zmiennej porządkowej odpowiadają










  
Magda
11.04.2008 15:12:53
poziom 2

Grupa: Moderator

Posty: 72 #98541
Od: 2007-10-20
157




względnie niższemu lub wyższemu poziomowi zmiennej. Zmienne tego typu to klasa społeczna, konserwatyzm, alienacja, uprzedzenia, poziom intelektualny itp. W kategoriach zmiennej porządkowej możesz nie tylko określić, czy iwie osoby są takie same, czy też różne, lecz również stwierdzić, że jedna z nich jest „bardziej niż druga - a więc bardziej konserwatywne, bardziej religijna, starsza itd.
W naukach przyrodniczych twardość jest najczęściej przywoływanym przykładem zmiennej porządkowej. Możemy powiedzieć, że je-len materiał (na przykład diament) jest tward¬szy od drugiego (powiedzmy szkła), jeśli pierwszy zarysowuje drugi, a nie na odwrót. Próbując zarysować rozmaite materiały za pomocą innych moglibyśmy w końcu ułożyć kilka materiałów w rzędzie od najbardziej miękkiego do najtwardszego. Nie możemy nigdy powiedzieć, jak twardy jest dany materiał w kategoriach absolutnych, możemy tylko powiedzieć, jak jest on twardy w kategoriach względnych - który materiał jest od niego twardszy, a który bardziej miękki.
Wróćmy do poprzedniego przykładu z gru¬powaniem ludzi. Tym razem wyobraź sobie, że prosimy o ustawienie się w jednej grupie osoby. które ukończyły wyższą uczelnię, w drugiej |rupie stawiamy absolwentów szkół średnich, w trzeciej zaś osoby, które nie ukończyły szkoły średniej. Taki sposób grupowania bada¬nych odpowiada przyjętym wcześniej wymaga¬niom dotyczącym wzajemnej rozłączności i wyczerpywania się wartości zmiennej. Moglibyśmy jednak dodatkowo uporządkować logicznie te trzy grupy według względnego poziomu wykształcenia (cechy wspólnej) członków każdej z nich. Moglibyśmy ustawić trzy grupy w rzędzie, od najniższego do najwyższego poziomu wykształcenia. Uporządkowanie takie stanowiłoby fizyczną ilustrację miary porządkowej. Wiedząc, w jakich grupach są rwie jednostki, moglibyśmy stwierdzić, że jedna z nich ma wyższe, niższe lub takie samo jak druga wykształcenie.
Zauważ, że w tym przykładzie nie ma zna¬czenia, jak blisko lub jak daleko od siebie rozmieszczone są poszczególne grupy wykształcenia. Grupy z wykształceniem wyższym i średnim mogą stać oddalone od siebie o dwa metry, podczas gdy grupa bez wykształcenia średniego może stać 200 metrów dalej. Faktyczne odległo¬ści nie mają tu żadnego znaczenia - po prostu grupa z wykształceniem średnim powinna się znaleźć między grupą bez wykształcenia śred¬niego a grupą z wykształceniem wyższym, ina¬czej porządek ustawienia będzie niepoprawny.















Pomiar internatowy


Dla wartości niektórych zmiennych faktyczne odległości między nimi mają jednak znaczenie. Zmienne takie to miary interwałowe. W tym przypadku odległości logiczne między wartoś¬ciami mogą być wyrażane w postaci standar¬dowych interwałów o określonym znaczeniu.
Na przykład na skali temperatury Fahrenheita różnica, czy inaczej odległość między 80 i 90 stopniami jest taka sama, jak między 40 i 50 stopniami. Jednak 80 stopni Fahrenheita nie oznacza, że dany przedmiot jest dwa razy bardziej gorący niż inny przedmiot o tempera¬turze 40 stopni, ponieważ punkt zerowy w skali Fahrenheita (jak i Celsjusza) został wy¬brany arbitralnie: zero stopni nie znaczy, że faktycznie nie ma żadnego ciepła. Podobnie 30 stopni poniżej zera na którejkolwiek z tych skal nie oznacza o 30 stopni mniej niż brak ciepła. (W przeciwieństwie do tych dwóch skal, skala Kelwina rozpoczyna się od zera absolut¬nego, co oznacza całkowity brak ciepła).
Mierniki konstruowane sztucznie, takie jak mniej lub bardziej akceptowane standaryzo¬wane testy na inteligencję, to niemal jedyne mierniki interwałowe powszechnie stosowane w badaniach społecznych. Interwał dzielący 100 i 110 punktów możemy uważać za iden¬tyczny z tym dzielącym 110 i 120 punktów, a wynika to z rozkładu zaobserwowanych wy¬ników wielu tysięcy ludzi, którzy rozwiązywali te testy na przestrzeni wielu lat. Byłoby jednak błędem wnioskować, że osoba z wynikiem 1Q 150 jest o pięćdziesiąt procent inteligentniej¬sza niż osoba z wynikiem 100. (Nie możemy, ściśle rzecz biorąc, uważać za całkowicie po¬zbawioną inteligencji osoby z wynikiem O w standardowym teście 1Q, aczkolwiek może¬my ją uważać za niewłaściwego kandydata na





158






profesora czy choćby studenta wyższej uczel¬ni. Ale może dziekan...?).
Porównując dwie osoby w kategoriach zmiennej interwałowej możemy stwierdzić, że są one od siebie różne (pomiar nominalny), oraz że jedna z nich jest „bardziej" niż druga (pomiar porządkowy). Oprócz tego zaś mo¬żemy jeszcze powiedzieć, „o ile" bardziej.




Pomiar ilorazowy



Większość stosowanych w naukach społecznych zmiennych, które spełniają minimum kryteriów
pomiaru interwałowego, spełnia też kryteria po¬miaru ilorazowego. W przypadku pomiaru ilorazowego wartości składające się na zmienną mają wszystkie powyżej opisane własności struktural¬ne, poza tym zaś oparte są na prawdziwym punkcie zerowym. Skala temperatury Kelvina jest jednym z tego typu mierników. Przykłady badań prowadzonych w naukach społecznych obejmują wiek, czas zamieszkiwania w określo¬nym miejscu, liczbę organizacji, do których dana osoba należy, liczbę wizyt w kościele w danym okresie, liczbę zawartych małżeństw, liczbę przyjaciół narodowości arabskiej.


  
Magda
11.04.2008 15:17:37
poziom 2

Grupa: Moderator

Posty: 72 #98545
Od: 2007-10-20
159




Wracając do przykładu metodologicznej gry towarzyskiej, moglibyśmy poprosić zgro¬madzenie ludzi, ażeby pogrupowali się wedle wieku. Wszystkie jednolatki stałyby więc (ewentualnie siedziały lub leżały) razem, podobnie dwulatki, trzylatki itd. Fakt, że członkowie każdej z grup są w tym samym wieku oraz że każda grupa osób reprezentuje inny wek. wystarcza dla spełnienia minimalnych wymagań stawianych zmiennym nominalnym, Uporządkowanie grup w szeregu od najmłod¬szej do najstarszej spełnia wymogi przewidziane dla zmiennych porządkowych i pozwala TSITI określić, czy dana osoba jest w tym samym wieku co inna, starsza od niej, czy też młodsza. Jeśli rozmieścimy grupy w równych odległościach, spełnimy dodatkowo warunek nałożony na zmienną interwałową, dzięki czemu będziemy w stanie powiedzieć, o ile lat jedna osoba jest starsza od drugiej. Wreszcie, znieważ jedna z wartości zmiennej wiek odpowiada prawdziwemu zeru (dzieci noszone przez kobiety w ciąży tuż przed porodem), na¬sza grupa nieszczęsnych uczestników imprezy spełnia też wymogi pomiaru ilorazowego, co rozwala nam stwierdzić na przykład, że jedna osoba jest dwa razy starsza od drugiej. Innym przykładem miernika ilorazowego jest dochód, który obejmuje zakres od absolutnego zera właściwie do nieskończoności, jeśli przypad¬kiem jesteś założycielem firmy Microsoft.
Porównanie dwóch osób w kategoriach zmiennej ilorazowej pozwala nam więc stwier¬dzić, że (1) różnią się one lub są takie same, (2) jedna jest „bardziej" niż druga, (3) na ile się różnią i (4) jaki jest stosunek ilościowy jednej do drugiej (iloraz). Rysunek 5.1 przedstawia podsu¬mowanie tej części rozważań w formie ilustracji graficznej czterech poziomów pomiaru.


Implikacje poziomów pomiaru


Jako że małe jest prawdopodobieństwo, by udało ci się dokonać dopiero co opisanych fi¬zycznych przegrupowań ludzi (spróbuj tylko, jeśli nie chcesz być niepokojony zbyt licznymi zaproszeniami na imprezy), chciałbym zwrócić twoją uwagę na pewne praktyczne implikacje
wprowadzonych powyżej rozróżnień. Impli¬kacje te przejawiają się przede wszystkim w analizie danych (omówionej w części 4), mu¬sisz jednak przewidywać je już na etapie two¬rzenia struktury projektu badawczego.
Pewne techniki analizy ilościowej wymagają użycia zmiennych, które mają określony mini¬malny poziom pomiaru. Powinieneś zaplanować swoje techniki analityczne stosownie do pozio¬mu pomiaru, do którego ograniczone są zmien¬ne przeznaczone do analizy w projekcie badaw¬czym, na przykład poziomu porządkowego. Dokładniej mówiąc, powinieneś przewidywać, jakie wnioski badawcze możesz wyciągnąć, dys¬ponując zmiennymi o określonym poziomie po¬miaru. Mógłbyś na przykład postanowić zbadać i opisać średni wiek badanej populacji (dodając wiek poszczególnych jednostek i dzieląc sumę przez ich liczbę), nie powinieneś jednak plano¬wać badania średniej przynależności religijnej, ponieważ jest to zmienna nominalna, średnia zaś wymaga danych na poziomie ilorazowym. (Mógłbyś jednak podać modalną - najczęstszą przynależność religijną).
Możesz przy tym traktować niektóre zmienne jako odpowiedniki różnych poziomów pomiaru. Mierniki ilorazowe to poziom naj¬wyższy, z którego schodzimy, poprzez mierniki interwałowe i porządkowe, aż do najniższego poziomu pomiaru, czyli mierników nominal¬nych. Zmienną odpowiadającą wyższemu po¬ziomowi pomiaru - powiedzmy, ilorazową -możemy traktować także jako zmienną na niższym poziomie pomiaru - na przykład jako zmienną porządkową. Przypomnij sobie na przykład wiek, który jest zmienną ilorazową. Gdyby interesowała cię jedynie relacja między wiekiem a jakąś zmienną na poziomie porząd¬kowym - na przykład deklarowaną religijnoś¬cią: duża, średnia i mała - mógłbyś zdecydo¬wać, że także wiek będziesz traktował jako zmienną porządkową. Mógłbyś opisywać bada¬nych jako młodych, w średnim wieku i starych, precyzując, jaki zakres wieku należy do danej kategorii. Mógłbyś wreszcie, dla pewnych ce¬lów badawczych, używać wieku jako zmiennej nominalnej. Mógłbyś podzielić ludzi na urodzo¬nych w czasie kryzysu lat 30. lub kiedy indziej. Innym pomiarem nominalnym, opartym nie tyle





160














na wieku, co na dacie urodzenia, mógłby być pomiar ludzi podzielonych na grupy według znaków zodiaku.

Poszukiwany poziom pomiaru zależy zatem od planowanych sposobów analitycznego wy¬korzystania danej zmiennej, z uwzględnieniem faktu, że pewne zmienne są nierozerwalnie związane z pewnymi poziomami pomiaru. Jeśli zmienna ma być używana na wiele sposobów, wymagających różnych poziomów pomiaru, badanie powinno być zaprojektowane tak, by pozwoliło na osiągniecie najwyższego wyma¬ganego poziomu. Jeśli na przykład zapytasz ba¬danych o ich dokładny wiek, możesz ich potem ułożyć w podgrupy nominalne lub porządkowe.

Nie musisz jednak koniecznie mierzyć zmiennych na najwyższym poziomie pomiaru. Jeśli jesteś pewny, że nie są ci potrzebne dane o wieku badanych na poziomie pomiaru wyższym niż porządkowy, możesz ich po prostu poprosić, by wskazali, w którym przedziale wie¬kowym się mieszczą, na przykład od 20 do 29, od 30 do 39 itd. W badaniach stanu posiadania przedsiębiorstw nie musisz gromadzić szcze¬gółowych informacji - wystarczy, że posłużysz się skalą porządkową Dun & Bradstreet. Jeśli jednak twoje cele badawcze nie są do końca sprecyzowane, staraj się dotrzeć do najwyższe¬go możliwego poziomu pomiaru. Choć można zredukować pomiar ilorazowy do poziomu porządkowego, nie można przekształcić pomia¬ru porządkowego na ilorazowy. Ogólnie rzecz biorąc, nie można przekształcić zmiennej na niższym poziomie pomiaru w zmienną na po¬ziomie wyższym. Warto dobrze zapamiętać tę jednokierunkową drogę.


Wskaźniki proste i złożone



Mając do dyspozycji tak wiele możliwości operacjonalizacji zmiennych w naukach społecz¬nych, możesz zacząć się poważnie martwić, czy dokonasz właściwego wyboru. Pozwól, że postaram się rozjaśnić twoje myśli, dodając do poprzednich wywodów odrobinę poczucia pewności i stałości.

Wiele zmiennych w naukach społecznych ma w miarę proste, oczywiste wskaźniki. Jakby
na to nie patrzeć, płeć okazuje się na ogół kwestią bycia mężczyzną lub kobietą: zmienna na poziomie nominalnym, którą można mierzyć jedną obserwacją - wzrokową (no, może nie zawsze) lub odpowiedzią na pytanie (na ogół). W badaniu dzietności małżeństw mógłbyś co prawda wziąć pod uwagę dzieci adoptowane i przyjęte do rodzin zastępczych oraz dzieci z poprzedniego małżeństwa jednego lub oboj¬ga partnerów, zazwyczaj jednak stosunkowo łatwo jest się dowiedzieć, ile dzieci ma dana para. W przypadku większości badań liczba mieszkańców danego kraju jest liczbą miesz¬kańców tego kraju - sprawdzasz to w roczniku statystycznym i znasz odpowiedź. Tak więc wiele zmiennych ma oczywiste proste wskaźni¬ki. Docierając do pojedynczej informacji, wiesz wszystko, co jest ci potrzebne.
Niekiedy jednak zdarza się, że nie istnieje jeden wskaźnik, który da ci pomiar potrzebnej zmiennej. Jak już pisałem wcześniej w tym roz¬dziale, wiele pojęć podlega różnorodnym inter¬pretacjom, z których każda ma kilka możliwych wskaźników. W tego typu przypadkach mógłbyś dokonać kilku obserwacji danej zmiennej, na¬stępnie zaś połączyć zebrane informacje w celu stworzenia złożonego miernika badanej zmien¬nej. Rozdział 6 poświęcony jest metodom prze¬prowadzenia tej procedury, w tym miejscu roz¬ważymy więc jedynie krótki przykład.
Weźmy pojęcie „wyników w nauce". Wszyscy zauważyliśmy, że niektórzy studenci mają dobre, inni zaś słabe wyniki w nauce. Ba¬dając te różnice, moglibyśmy zadać sobie pyta¬nie, jakie cechy i doświadczenia są powiązane z osiąganiem dobrych wyników w nauce (wie¬lu badaczy tak właśnie zrobiło). Jak można zmierzyć ogólne wyniki w nauce? Każda ocena z każdego egzaminu jest potencjalnym wskaź¬nikiem wyników w nauce, może jednak nie być typowa dla ogólnych wyników danego studen¬ta. Rozwiązanie tego problemu ustaliło się już na tyle, że uważane jest za oczywiste: średnia punktów (grade point average - GPA). Przypisu¬jemy każdej ocenie określoną liczbę punktów, dodajemy punkty uzyskane przez danego stu¬denta i dzielimy je przez liczbę zdanych egza¬minów, otrzymując w ten sposób miernik zło¬żony. (Jeśli egzaminom przypisane są różne









161



wartości punktowe, obniżamy lub podwyż¬szamy odpowiednią wartość punktową). Tworzenie tego typu mierników złożonych jest :2ęsto bardzo przydatne w badaniach społecznych.




Kilka przykładów możliwych wyborów w procesie operacjonalizacji



Aby podsumować wszystkie możliwości operacjonalizacji dostępne badaczowi społecznemu, wskazując zarazem potencjał tkwiący w każdej : nich, rozważmy kilka alternatywnych podejść co rozmaitych problemów badawczych. Różne sposoby operacjonalizacji zmiennych w każdym przypadku mają ilustrować, jak wielkie pole do popisu dla naszej wyobraźni i kreatywności stwarzają badania społeczne. Dla uproszczenia -.ie usiłowałem nawet opisywać wszystkich warunków, które mogłyby przemawiać za jedną lub drugą możliwością, aczkolwiek w danych okolicznościach nie wszystkie one byłyby tak samo godne polecenia.
Oto konkretne problemy badawcze i kilka sposobów ich rozwiązania. Zacznijmy od przykładu omawianego już wcześniej w tym rozdziale -jego zaletą jest fakt, że operacjonalizacja jednej ze zmiennych jest bardzo prosta.


1. Czy kobiety są bardziej skłonne do współ¬czucia niż mężczyźni?

a. Wybierz grupę badanych, złożoną z ta¬kiej samej liczby mężczyzn i kobiet. Przedstaw im hipotetyczne sytuacje, w których ktoś jest w tarapatach. Zapy¬taj, co by zrobili, gdyby natknęli się na taką sytuację - na przykład małe dziec¬ko płaczące i zagubione w poszukiwa¬niu rodziców. Każdą odpowiedź, która wskazuje na chęć pocieszenia lub po¬mocy dziecku, uznaj za wskaźnik współczucia. Sprawdź, czy kobiety, czy też mężczyźni częściej
wskazują, że by¬liby skłonni do współczucia.

b. Zaprojektuj eksperyment, w którym pła¬cisz małemu dziecku za to, by udawało, że się zgubiło. Postaw dziecko na ruchli¬wym chodniku i obserwuj, czy częściej
oferują mu pomoc kobiety, czy mężczyź¬ni. Upewnij się, że policzyłeś ogólną licz¬bę przechodniów obu płci, ponieważ jedna z nich mogła być tam liczniej re¬prezentowana. W takim przypadku po prostu oblicz odsetek kobiet i mężczyzn skłonnych do udzielenia pomocy, c. Wybierz próbę ludzi i przeprowadź son¬daż, w którym zapytasz ich, do jakich or¬ganizacji należą. Przelicz następnie, czy kobiety częściej niż mężczyźni należą do organizacji, które odpowiadają po¬trzebie współczucia swoich członków. Ażeby uwzględnić fakt, że mężczyźni -albo kobiety - należą w ogóle do więk¬szej liczby organizacji, musisz postąpić następująco: dla każdego badanego ob¬liczasz odsetek organizacji związanych z realizacją skłonności do współczucia, do których należy. Sprawdź, czy kobiety mają wyższe niż mężczyźni przeciętne wyniki procentowe.


2. Czy studenci socjologii mają większą wiedzę
o świecie współczesnym niż studenci ra¬chunkowości?


a. Przygotuj krótki quiz na temat zagad¬nień z wiedzy o świecie współczesnym, następnie zaś przeprowadź go na zaję¬ciach dla studentów równoległych lat kierunków socjologii i rachunkowości. Jeśli chcesz porównać studentów ostat¬niego roku, upewnij się, z jakiej dzie¬dziny piszą prace magisterskie.

b. Zapytaj wykładowcę wiedzy o świecie współczesnym o przeciętne oceny stu¬dentów socjologii i rachunkowości na jego egzaminach.

c. Przyjdź na zajęcia dla studentów socjolo¬gii i na zajęcia dla studentów rachunko¬wości z petycją głoszącą „Nowy Jork sie¬dzibą ONZ". Policz tych, którzy podpiszą petycję, i tych, którzy powiedzą ci, że Nowy Jork jest przecież siedzibą ONZ.




3. Czy ludzie uważają za lepsze miejsce do
życia Nowy Jork czy Kalifornię?


a. Korzystając na przykład z Abstraktu Sta¬tystycznego dla Stanów Zjednoczonych lub innej tego typu publikacji, porównaj sto¬pę imigracji i emigracji dla każdego z tych








162




162




stanów. Sprawdź, czy są grupy migrujące bezpośrednio z Nowego Jorku do Kalifor¬nii lub na odwrót.

b. Ogólnokrajowe ośrodki badania opinii publicznej - na przykład Gallup, Harris, Roper i inne - często zadają ludziom pytanie, w jakim stanie żyje się ich zda¬niem najlepiej. Sprawdź w bibliotece albo w lokalnej gazecie kilka ostatnich wyników takich sondaży.

c. Porównaj liczbę samobójstw w obu sta¬nach.


4. Czy na twojej uczelni najpopularniejszymi wykładowcami są pracownicy wydziału nauk społecznych, przyrodniczych czy hu¬manistycznych?


a. Jeśli twoja uczelnia prowadzi ocenę prowadzących zajęcia przez studentów, sprawdź kilka ostatnich wyników i ob¬licz średnią dla każdej z trzech grup.

b. Chodź na zajęcia dla każdego z kierun¬ków w trzech grupach i obserwuj fre¬kwencję.

c. W grudniu wybierz grupę profesorów każdego z trzech kierunków i poproś ich, by notowali, ile świątecznych kartek i prezentów otrzymali od swoich studen¬tów wielbicieli. Sprawdź, kto wygrał.


Powyższe przykłady mają stanowić nie tyle sugestię wartych uwagi projektów badaw¬czych, ile ilustrację wielości możliwych sposo¬bów operacjonalizacji zmiennych.



Operacjonalizacja trwa


Mimo że omawiałem dotąd operacjonalizację i konceptualizację jako czynności poprzedza¬jące zbieranie danych i analizę - musisz na przykład ułożyć pytania kwestionariusza, zanim go rozdasz badanym - oba te procesy trwają również w toku procesu badawczego, nawet jeśli dane zbierane są w ustrukturyzowanym, masowym sondażu. Jak już widzieliśmy, w bada¬niach o mniej sztywnej strukturze, na przykład w badaniach terenowych, określenie i uszcze¬gółowienie odpowiednich pojęć nie dają się od¬dzielić od toczącego się procesu obserwacji.
Jako badacz musisz zawsze pozostać otwar¬ty na możliwość przeformułowania twoich pojęć i definicji. Ostatecznym celem badań społecz¬nych jest wyjaśnienie natury życia społecznego. Waga i użyteczność tego, czego się dowiesz na ten temat, nie zależy od momentu, w którym pierwszy raz zrozumiałeś, jak patrzeć na rzeczy¬wistość, podobnie jak nie zależy od tego, czy twój pomysł pochodzi z wyuczonego na pamięć podręcznika, ze snu czy też od szwagra.





Kryteria jakości pomiaru


Zaszliśmy już dość daleko. Ten rozdział zaczął się od ogólnego stwierdzenia, że socjologia może mierzyć wszystko, co istnieje. Potem od¬kryliśmy, że mierzone przez nas przedmiot) w większości nie istnieją. Następnie dowiedzie¬liśmy się, że mimo to można je jednak mierzyć Teraz kończymy ten rozdział omówieniem kilku standardów, zgodnie z którymi oceniamy nasz względny sukces lub porażkę w pomiarze przedmiotów - nawet takich, których nie ma.


Precyzja i poprawność


Zacznijmy od tego, że pomiarów można dokonywać z różnym stopniem precyzji. Jak już wi¬dzieliśmy przy okazji operacjonalizacji, precyzja dotyczy subtelności rozróżnień odrębnych war¬tości zmiennej. Opis kobiety jako „43-letniei" jest bardziej precyzyjny niż jako „po czterdziestce". Stwierdzenie, że gang uliczny powstał w le¬cie 1996 roku, jest bardziej precyzyjne nii stwierdzenie, że było to „w latach 90."

Pomiary precyzyjne mają w zasadzie prze¬wagę nad nieprecyzyjnymi, zgodnie ze wskaza¬niami zdrowego rozsądku. Nie ma okoliczność w których pomiar nieprecyzyjny miałby zasad¬niczą wyższość nad precyzyjnym. Mimo to jednak stuprocentowa precyzja nie zawsze okazje się konieczna czy pożądana. Jeśli informacja że kobieta jest po czterdziestce, wystarcza na potrzeby twoich badań, każdy dodatków;, wysiłek zmierzający do ustalenia jej dokładne¬go wieku należy uznać za zmarnowany. Przy






























163

operacjonalizacji pojęć musisz więc częściowo kierować się wiedzą o wymaganym poziomie precyzji. Jeśli twoje potrzeby nie są jasne, sta¬raj się być raczej bardziej niż mniej precyzyjny.
Nie myl jednak precyzji z poprawnością. Opis osoby jako „urodzonej w Nowej Anglii" jest mniej precyzyjny niż jako „urodzonej w Stowe w vermont" - co jednak, jeśli osoba ta urodziła się w rzeczywistości w Bostonie? Opis mniej precyzyjny jest w tym przypadku Bardziej poprawny - lepiej bowiem odzwier¬ciedla rzeczywistość.
Precyzja i poprawność są oczywiście istotnymi cechami pomiaru badawczego i zapewne -nie ma potrzeby ich dłużej wyjaśniać. Badacze społeczni, tworząc i oceniając pomiary, zwra¬cają jednak szczególną uwagę na dwa aspekty techniczne: rzetelność i trafność.


Rzetelność


W ujęciu abstrakcyjnym rzetelność polega na rym, że dana technika, stosowana do tego samego przedmiotu, daje za każdym razem ten sam wynik. Powiedzmy, że chciałbyś wiedzieć, .e ważę. (Nie, nie wiem dlaczego). Jedną i technik byłoby zadawanie dwóm różnym osobom pytania o moją szacunkową wagę. Jeśli jedna z nich oceni moją wagę na 70, druga zaś na "40 kilogramów, będziemy musieli uznać, że technika opierająca się na ocenie mojej wagi przez innych ludzi nie jest szczególnie rzetelna.

Załóżmy jednak, że jako technikę pomiarową stosujesz wagę łazienkową. Wchodzę na wagę dwa razy, ty zaś za każdym razem notujesz wyniki. Byłyby one najprawdopodobniej identyczne, co dowodziłoby, że waga łazienko¬wa jest rzetelniejszą techniką pomiaru wagi danej osoby niż szacunkowa ocena dokonywa¬na przez innych ludzi.

Rzetelność nie zapewnia jednak, podobnie jak precyzja, poprawności wyniku. Załóżmy, że przestawiłem moją wagę tak, żeby odjąć sobie dwa czy trzy kilogramy dla poprawy samopo¬czucia. Mimo że odnotowałbyś za każdym ra¬zem (rzetelnie) taką samą wagę, za każdym ra¬zem byłbyś w błędzie. Ten nowy element, zwa¬ny obciążeniem, omawiam w rozdziale 8. Na
razie wystarczy nam ostrzeżenie, że rzetelność nie gwarantuje poprawności.
Załóżmy, że chcemy badać nastroje wśród robotników fabrycznych w dwóch różnych ty¬pach fabryk. W jednym zbiorze fabryk robotni¬cy wykonują prace wyspecjalizowane, co sta¬nowi konsekwencję bardzo zaawansowanego podziału pracy. Każdy z robotników przyczynia się w bardzo niewielkim stopniu do ogólnego procesu produkcji taśmowej. W drugim zbio¬rze fabryk każdy z robotników ma wiele zadań, przy czym niewielkie zespoły robotników wy¬konują cały proces produkcji.
Jak powinniśmy mierzyć nastroje? Jedna ze strategii mogłaby polegać na obserwacji robot¬ników w każdej z fabryk, ze szczególnym uwzględnieniem takich elementów, jak żarty, częsty śmiech, uśmiechy itp. Moglibyśmy też pytać, jak się im podoba ich praca, a nawet, czy zamieniliby ją na pracę drugiego badanego przez nas typu. Porównując obserwacje w róż¬nych fabrykach, moglibyśmy dojść do wniosku co do tego, która z form organizacji pracy lepiej wpływa na nastroje wśród robotników.
Zajmijmy się teraz problemem rzetelności tej metody. Po pierwsze, nasze samopoczucie podczas obserwacji zabarwi na pewno to, co widzimy. Możemy dokonać błędnej interpreta¬cji. Możemy zobaczyć robotników żartujących ze sobą i pomyśleć, że się kłócą. Możemy trafić na ich słaby dzień. Obserwując tę samą grupę robotników przez kilka dni z rzędu, moglibyś¬my codziennie dochodzić do innego wniosku. Kilku obserwatorów, oceniających te same za¬chowania, mogłoby również dojść do różnych wniosków co do nastrojów wśród robotników.
A oto inna możliwa strategia oceny nastro¬jów. Załóżmy, że sprawdzamy dokumenty fa¬bryki, by dowiedzieć się, jak wiele skarg zło¬żyły w danym okresie związki zawodowe. Przy¬puszczalnie byłby to jakiś wskaźnik nastrojów: im więcej skarg, tym gorsze nastroje. Tego typu strategia pomiaru wydaje się bardziej rze¬telna: licząc skargi kilka razy od nowa, wciąż otrzymywalibyśmy ten sam wynik.
Jeśli zastanawiasz się w tej chwili nad tym, czy liczba skarg jest naprawdę odzwierciedle¬niem nastrojów, martwisz się nie o rzetelność, lecz o trafność, o której za chwilę. Na razie chodzi




164













nam o to, że ta ostatnia metoda przypomi¬na moją wagę łazienkową: daje spójne wyniki. W badaniach społecznych kwestia rzetel¬ności pojawia się w wielu formach. Rzetelność staje się problemem zawsze, gdy źródłem da¬nych jest pojedynczy obserwator, ponieważ nie ma pewnego zabezpieczenia przed wpływem subiektywnego nastawienia tego obserwatora. Nie jesteśmy w stanie określić z pewnością, na ile otrzymane dane pochodzą z obserwowanych zjawisk, na ile zaś od samego obserwatora.
Subiektywność nie jest jednak jedynie problemem pojedynczego obserwatora. Bada¬cze sondażowi wiedzą już od dawna, że różni ankieterzy otrzymują różne odpowiedzi od ba¬danych, zależnie od własnych postaw i zacho¬wań. Albo gdybyśmy mieli zbadać stanowiska redakcji różnych gazet w jakiejś kwestii pu¬blicznej, moglibyśmy zatrudnić zespół kode¬rów, którzy zabraliby się za czytanie setek ar¬tykułów redakcyjnych i klasyfikowanie w zależ¬ności od stanowiska zajętego w tej kwestii. Niestety jednak różni koderzy będą różnie kla¬syfikować ten sam artykuł redakcyjny. Mogli¬byśmy też postanowić, że dokonamy klasyfi¬kacji kilkuset zawodów według jakiegoś stan¬dardowego klucza kodowego, na przykład zbioru kategorii stworzonego przez Departa¬ment Pracy czy przez Biuro Spisowe. Ty i ja nie umieścilibyśmy jednak wszystkich tych zawo¬dów w takich samych kategoriach.
Każdy z tych przykładów jest ilustracją problemu rzetelności. Podobne trudności poja¬wiają się, gdy staramy się uzyskać od ludzi in¬formacje o nich samych. Zadajemy czasem py¬tania, na które ludzie nie znają odpowiedzi: ile razy byłeś w kościele? Czasem pytamy ludzi o coś, co ich zdaniem ich nie dotyczy: czy jes¬teś zadowolony z aktualnego stanu stosunków dyplomatycznych między Chinami a Albanią? W takich przypadkach ludzie będą za każdym razem odpowiadać różnie, ponieważ wymyś¬lają odpowiedzi na bieżąco. Czasem badany temat bywa tak skomplikowany, że osoba, któ¬ra miała w tej sprawie jasne zdanie, może, gdy zadamy jej dane pytanie po raz drugi, dokonać zupełnie innej interpretacji problemu.
Jak więc tworzyć rzetelne mierniki? Jeśli projekt badawczy wymaga zadawania ludziom
pytań, musisz uważać, by zadawać wyłącznie pytania, na które respondenci prawdopodob¬nie znają odpowiedź. Pytaj o rzeczy, które ich dotyczą, jasno precyzując, o co właściwie py¬tasz. Wszystko to nie rozwiąże oczywiście każdego możliwego problemu z rzetelnością. Na szczęście jednak badacze społeczni wypra¬cowali liczne techniki krzyżowego badania rzetelności tworzonych mierników.



Metoda testu powtórnego


Czasem dobrze jest przeprowadzić ten sam pomiar więcej niż raz. Taką technikę nazywa¬my metodą testu powtórnego. Jeśli nie masz powodów, aby oczekiwać zmiany poszukiwa¬nych informacji, powinieneś otrzymać za każ¬dym razem tę samą odpowiedź. Jeśli odpowie¬dzi są różne, twoja metoda może być nierze¬telna - w takim stopniu, w jakim odpowiedz: są różne. Oto przykład.
W badaniach dotyczących oceny zagroże¬nia zdrowia (Health Hazard Appraisal - HHA*. będącej elementem profilaktyki, Jeffrey Sacks. W. Mark Krushat i Jeffrey Newman (1980) po¬stanowili określić ryzyko związane z różnym: czynnikami dotyczącymi otoczenia i stylu ży¬cia, co ułatwiłoby lekarzom należyte doradza¬nie pacjentom. Znając sytuację życiową pa¬cjenta, lekarze mogliby powiedzieć mu, jakie ma szansę dalszego życia, oraz poradzić, jak może je poprawić. Osiągnięcie tego celu zależało oczywiście w znacznym stopniu oc porawności informacji zebranych o każdym
badanym.
Aby sprawdzić rzetelność swoich infor¬macji, Sacks i jego współpracownicy poprossb wszystkich 207 badanych o wypełnienie pod¬stawowego kwestionariusza dotyczącego ich cech i zachowań. Trzy miesiące później w ko¬lejnym kwestionariuszu zadano badanym te same pytania i porównano wyniki. Okazało się że ogółem tylko 15% badanych podało w obe badaniach te same informacje. Sacks i jego koledzy piszą:








„Prawie 10% badanych w drugim badana podało inny wzrost. Wiek rodziców zmienił s* u niemal co trzeciego badanego - ojciec jednego

165














z badanych podobno postarzał się w ciągu trzech miesięcy o ponad 20 lat. Jeden na pięciu byłych palaczy lub alkoholików miał wyraźne problemy z dokładnym przypomnieniem sobie swoich dawnych nawyków konsumpcyjnych".
(1980, s. 730)




Niektórzy badani wymazali wszelkie ślady Podarowanych poprzednio szmerów serca, dłużycy, rozedmy płuc, aresztowań czy myśli samobójczych. Matka jednego z badanych marła zgodnie z pierwszym kwestionariu¬szem, wedle drugiego najwyraźniej żyła i cieszyła się dobrym zdrowiem. Jedna z badanych » pierwszym badaniu nie miała jajnika, w drugim badaniu natomiast miała go. W innym przypadku jajnik w pierwszym badaniu był, drugim natomiast okazało się, że nie ma go już od dziesięciu lat. Jedna z badanych zadeklarowała w pierwszym badaniu wiek 55 lat, rży miesiące później zaś już 50. (Należałoby się zastanowić, czy lekarze mogliby mieć na pacjentów tak wielki wpływ, jak ich własna pamięć). Tak więc metodą testu powtórnego 5r.vierdzono, że przyjęta metoda zbierania danych nie była zbyt rzetelna.


Metoda połówkowa


Co do zasady, dobrze jest robić więcej niż je-sen pomiar każdego skomplikowanego lub łożonego pojęcia społecznego, takiego jak ^przędzenia, alienacja czy klasa społeczna, Procedura ta daje podstawy dla innego spraw¬dzianu rzetelności. Załóżmy, że stworzyłeś kwestionariusz złożony z dziesięciu pytań, które w twoim przekonaniu mierzą uprzedzenia względem kobiet. Stosując metodę połów¬kową, mógłbyś losowo podzielić te dziesięć pytań na dwa zbiory pięcioelementowe. Jak wi¬dzieliśmy w rozważaniach na temat „wzajemnej wymienialności wskaźników" Lazarsfelda, każdy zbiór powinien stanowić dobry mier¬nik uprzedzeń wobec kobiet, a oba zbiory powinny prowadzić do takiej samej klasyfikac¬ji respondenta. Gdyby klasyfikacja ludzi wy¬padła różnie według każdego ze zbiorów py¬tań, najprawdopodobniej masz problem z rze¬telnością pomiaru tej zmiennej.


Stosowanie ustalonych mierników


Innym sposobem zapewnienia rzetelności in¬formacji otrzymywanych od ludzi jest stosowa¬nie mierników, których rzetelność została udo¬wodniona w poprzednich badaniach. Mierząc na przykład anomię, mógłbyś pójść śladami Srole'a.

Jednak powszechne stosowanie miernika nie daje gwarancji jego rzetelności. Na przykład Testy Umiejętności Szkolnych (Scholastic Aptitu-de Tests) oraz Wielofazowa Skala Osobowości Minnesota (Minnesota Multiphasic Personality In-ventory - MMP/) przyjęły się w ciągu dziesięcio¬leci jako ustalone standardy w swoich dziedzi¬nach. Jednak w ostatnich latach potrzebne oka¬zały się ich fundamentalne zmiany, które pozwoliły uwzględnić przemiany społeczne oraz wyeliminować przestarzałe tematy i seksistowskie obciążenie sformułowań.
Rzetelność osób zatrudnionych przy realizacji badań


Jak już wyżej wspomniałem, pomiar może się okazać nierzetelny także z powodu osób za¬trudnionych przy realizacji badań, takich jak an¬kieterzy czy koderzy. Sprawdzenia rzetelności można w tym przypadku dokonać na kilka spo¬sobów. Powszechną praktyką zabezpieczania się przed nierzetelnością ankieterów w bada¬niach sondażowych jest zatrudnianie kontrole¬ra, który przeprowadza rozmowy telefoniczne z respondentami z wybranej podpróby i weryfi¬kuje w ten sposób niektóre informacje.
W innych sytuacjach przydatne może się okazać powtórzenie badań. Jeśli sądzisz, że ar¬tykuły redakcyjne lub zawody mogą nie zostać rzetelnie sklasyfikowane, możesz kazać je za¬kodować niezależnie od siebie różnym kode¬rom. Przypadki zakodowane w sposób niespój¬ny można wówczas ocenić bardziej dokładnie i rozwiązać problemy.
Jasność, precyzja i praktyka mogą wreszcie oszczędzić ci wielu problemów z rzetelnością. Gdybyśmy poświęcili trochę czasu na porozu¬mienie się co do sposobu oceniania stanowiska redakcji w jakiejś sprawie - omawiając rozmai¬te możliwości i czytając razem niektóre artykuły





166







- udałoby się nam prawdopodobnie zakla¬syfikować je niezależnie w ten sam sposób.
Rzetelność pomiaru to kwestia fundamen¬talna dla każdych badań społecznych. Będzie¬my do niej wracać niejednokrotnie w następ¬nych rozdziałach. Tymczasem jednak postaraj się zapamiętać, że nawet pełna rzetelność nie daje gwarancji, że nasze pomiary dotyczą właśnie tego, co sądzimy, że jest mierzone. Zajmijmy się teraz kwestią trafności.


Trafność


W zwyczajowym ujęciu trafność odnosi się do zakresu, w jakim miernik empiryczny adekwat¬nie odzwierciedla prawdziwe znaczenie dane¬go pojęcia. Ha! Przecież zgodziliśmy się już co do tego, że pojęcia nie mają prawdziwego zna¬czenia. Jak więc możemy określić, czy dany miernik adekwatnie odzwierciedla znaczenie pojęcia? Oczywiście, ostatecznie nie możemy. Zarazem jednak, jak już widzieliśmy, całość zjawisk społecznych, włącznie z badaniami społecznymi, bazuje na porozumieniu co do znaczeń używanych terminów i odpowiadają¬cych im pojęć. Istnieje kilka kryteriów udanego pomiaru odpowiadającego uzgodnionym zna¬czeniom pojęć.

Po pierwsze, istnieje tak zwana trafność fa¬sadowa. Konkretny miernik empiryczny może się zgadzać albo nie zgadzać z naszymi uzgod¬nieniami i indywidualnymi obrazami mentalny¬mi dotyczącymi danego pojęcia. Ty i ja mogli¬byśmy się na przykład spierać co do adekwat¬ności pomiaru nastrojów wśród robotników na podstawie liczby skarg związków zawodowych. Zgodzilibyśmy się jednak z pewnością, że skar¬gi te mają coś wspólnego z nastrojami wśród ro¬botników. Oznacza to, że miernik ten jest tra¬fny „co do fasady", niezależnie od tego, czy jest zadowalający. Gdybym chciał mierzyć nastroje wśród robotników liczbą książek wypożycza¬nych przez nich z biblioteki w czasie wolnym, twoje obiekcje byłyby niewątpliwie poważniej¬sze: ten miernik nie miałby wiele wspólnego z trafnością fasadową.

Po drugie, jak już wskazywałem wcześniej, istnieje wiele bardziej formalnie ustalonych
konwencji co do znaczenia pojęć. Biuro Spisowe stworzyło na przykład definicje operacyjne pojęć takich jak rodzina, gospodarstwo domo¬we czy status zatrudnienia, które wydają s* praktycznie trafne w większości badań wykorzystujących te pojęcia.

Trzy inne typy trafności określają także konkretne sposoby sprawdzania trafności mierników. Pierwszy z nich, trafność kryterialna, zwana niekiedy trafnością predykcyjną, opiera się na jakimś kryterium zewnętrznym. Na przykład trafność egzaminów na studia przejawia się w możliwości przewidywania na podstawie przyszłych sukcesów studenta. Trudność pisemnych testów na prawo jazdy je«j w tym sensie określona przez zależność miedzy wynikami zdających a ich późniejszymi doświadczeniami jako kierowców. W tych dwóch! przykładach sukcesy studenta i umiejętności kierowcy są owymi kryteriami.
Aby przekonać się, na ile zrozumiałeś i trafności kryterialnej, sprawdź, czy pot wymyślić zachowania, które mogłyby ocenie trafności następujących postaw:
Jest bardzo religijny
Popiera równouprawnienie kobiet i mężczyzn
Popiera skrajnie prawicowe ugrupowania
paramilitarne Troszczy się o środowisko naturalne



Wśród możliwych kryteriów mogłyby znaleźć na przykład: uczęszcza do koście głosuje na kobiety, należy do NRA, należy Klubu Sierra. Niekiedy niełatwo znaleźć rów: bezpośrednie kryteria behawioralne trafności. W takim przypadku można jednak przybliżyć się do takich kryteriów, stosując inny te Możemy zastanowić się, jak dana zmienna winna być, teoretycznie, powiązana z innym zmiennymi. Trafność teoretyczna opiera się n logicznych powiązaniach między zmiennym:
Załóżmy na przykład, że zamierzasz badać źródła i konsekwencje satysfakcji z pożycia małżeńskiego. W ramach badań opracowujesz miernik owej satysfakcji, po czym sprawdzasz jego trafność.
Oprócz miernika wypracowałeś również pewne przewidywania teoretyczne co do rela¬cji między satysfakcją z pożycia małżeńskiego


  
Magda
11.04.2008 15:24:35
poziom 2

Grupa: Moderator

Posty: 72 #98553
Od: 2007-10-20
i innymi zmiennymi. Mógłbyś na przykład dojść do wniosku, że zadowoleni mężowie żony rzadziej niż niezadowoleni oszukują swoich współmałżonków. Jeśli twój miernik pozostaje w przewidywanej relacji do wierności małżeńskiej, stanowi to dowód jego trafności teoretycznej. Jeśli jednak małżonkowie zadowoleni oszukują równie często jak niezadowoleni, podważałoby to trafność twojego miernika.


Testy trafności teoretycznej mogą więc do¬starczyć ważkich oznak tego, że twój miernik dotyczy - bądź nie dotyczy - własności, która ta być mierzona, nie zapewniając jednak osta¬tecznego na to dowodu. Mimo że twierdziłem, że testy trafności teoretycznej są mniej godne Dolecenia niż trafności kryterialnej, można by ssę spierać, jaki rodzaj testu zapewnia w dawnych okolicznościach określona zmienna porównawcza (doświadczenia kierowców, wier¬ność małżeńska). Ważne jest nie tyle rozróżnienie tych dwóch typów testów trafności, ile zrozumienie logiki walidacji, która sanowi ich cechę wspólną: jeśli udało nam się zmierzyć jakąś zmienną, nasz miernik powi¬nien pozostawać w jakiejś relacji logicznej do sinych mierników.

Trafność treściowa wreszcie oznacza za-Kres, w jakim miernik obejmuje skalę znaczeń zawartych w pojęciu. Na przykład test umiejęt¬ności matematycznych nie może się ograni¬czać tylko do dodawania, ale musi obejmować także odejmowanie, mnożenie, dzielenie itd.
Jeśli mierzymy uprzedzenia, to czy nasz mier¬nik uwzględnia wszystkie typy uprzedzeń, w tym uprzedzenia wobec grup rasowych i et¬nicznych, mniejszości religijnych, kobiet, osób starszych itd.?

Rysunek 5.2 przedstawia ilustrację gra¬ficzną różnicy między trafnością a rzetelnoś¬cią. Jeśli wyobrazisz sobie pomiar jako coś po¬dobnego do wielokrotnego strzelania do tar¬czy, stwierdzisz, że rzetelność oznacza „mały rozrzut", niezależnie od miejsca, w które dany strzał trafia, ponieważ rzetelność jest funkcją spójności. Trafność z kolei to funkcja roz¬mieszczenia strzałów wokół celu. Brak rzetel¬ności oznacza losowy rozrzut trafień wokół celu; brak trafności obrazuje rysunek z trafie¬niami systematycznie poza celem. Zauważ, że zarówno miernik nierzetelny, jak i miernik nie¬trafny nie będą prawdopodobnie zbyt uży¬teczne.


Kto decyduje, co jest trafne?

Nasze rozważania na temat trafności roz¬począłem od przypomnienia faktu, że nasze ustalenia co do tego, co jest rzeczywiste, zależą od uzgodnień społecznych. Zapoznaliś¬my się też z kilkoma sposobami, jakie stosują przedstawiciele nauk społecznych, by uzgod¬nić między sobą, że ich pomiary są trafne. Na trafność można jednak spojrzeć w zupełnie inny sposób.










168






Badacze społeczni krytykują niekiedy sie¬bie samych i innych za przyjmowanie nieświa¬domego założenia, że badacz jest kimś nad¬rzędnym w stosunku do badanego. Badacze usiłują na przykład często odkryć motywacje, których sami aktorzy społeczni są nieświado¬mi. Myślisz, że kupiłeś nowe Burpo-Blasto, bo ma dobre parametry i świetnie wygląda, ale my wiemy, że tak naprawdę starasz się podnieść swój status społeczny.

To ukryte poczucie wyższości doskonale pasuje do podejścia skrajnie pozytywistyczne¬go (biolog odczuwa wyższość wobec żaby na stole laboratoryjnym), kłóci się jednak z podej¬ściem bardziej humanistycznym i na ogół ja¬kościowym, reprezentowanym przez wielu przedstawicieli nauk społecznych. Zajmiemy się dokładniej tym tematem w rozdziale 10.

Próbując zrozumieć, w jaki sposób zwykli ludzie interpretują swój świat, etnometodologowie starali się skłonić wszystkich badaczy społecznych, by poświęcili więcej uwagi natu¬ralnym procesom społecznym konceptualizacji i podzielania znaczeń. W końcu zachowanie, które może się wydawać irracjonalne w para¬dygmacie naukowym, może mieć logiczny sens z punktu widzenia paradygmatu aktora.

Ostatecznie badacze społeczni powinni traktować zarówno swoich kolegów, jak i ba¬danych jako źródła uzgodnień dotyczących najbardziej użytecznych znaczeń i pomiarów badanych przez siebie pojęć. Niekiedy jedno, innym zaś razem drugie z tych źródeł okaże się bardziej przydatne. Żadnego z nich nie należy jednak lekceważyć.


Napięcie między rzetelnością a trafnością


Oczywiste jest, że chcemy, by nasze mierniki były zarazem rzetelne i trafne. Często jednak powstaje napięcie między kryteriami rzetel¬ności i trafności, co wymusza dokonywanie wy¬boru między nimi.

Przypomnij sobie przykład z mierzeniem nastrojów wśród robotników w różnych fabry¬kach. Strategia zanurzania się w codzienną ru¬tynę taśmy produkcyjnej, obserwacji zdarzeń
i rozmów z robotnikami zapewniłaby na pierw¬szy rzut oka bardziej trafny miernik owych na¬strojów, niż liczenie skarg. Wydaje się oczywiste, że przy użyciu pierwszej metody uzyskalibyśmy jaśniejsze pojęcie o tym, czy nastroje są dobre, czy złe.

Jak już wcześniej wskazywałem, stratega liczenia skarg byłaby jednak rzetelniejsza. Sp¬acja ta stanowi przykład bardziej ogólnego problemu pomiarów badawczych. Większość l naprawdę interesujących pojęć, które chcielibyśmy badać, ma wiele subtelnych niuansów znaczeniowych i niełatwo jest dokładnie określić, co przez nie rozumiemy. Badacze używali niekiedy określenia „bogactwo znaczeń" w stosunku do tej cechy pojęć. Mimo że na tematy takie jak na przykład anomia napisano mnóstwo książek i artykułów, ciągle jeszcze: wyczerpano znaczenia tego pojęcia.

Niezwykle często wydaje się wiec. określenie rzetelnych definicji operacyjnych i pomiarów pozbawia pojęcia całego bogać ich znaczeń. Dobre nastroje to coś znacznie więcej niż brak skarg ze strony związków za¬wodowych, anomia to coś znacznie więcej niż to, co mierzymy za pomocą pięciu pytań Leo Srole`a. Im więcej jednak zachowamy zmienności i bogactwa danego pojęcia, tym więcej będzie okazji do nieporozumień co do jego za¬stosowania w konkretnej sytuacji, co obniża rzetelność.
Dylemat ten wyjaśnia do pewnego stopnia trwałość dwóch różnych orientacji w badaniach społecznych: technik ilościowych, nomotetycznych, ustrukturyzowanych, takich sondaże i eksperymenty oraz metod jakościowych, idiograficznych, takich jak badania te nowe i studia historyczne. Najogólniej moi powiedzieć, że metody pierwszego rodzaju i rzetelniejsze, drugiego zaś trafniejsze.

Skoro zostałeś już ostrzeżony, jesteś też wyposażony w narzędzia walki z tym uporczywie powracającym i nieuniknionym dylematem. Jeśli nie istnieje jasne porozumienie co : sposobu mierzenia jakiegoś pojęcia, należy mierzyć na kilka sposobów. Jeśli pojęcie ma i kilka wymiarów, zmierz je wszystkie. Przede wszystkim jednak pamiętaj, że pojęcie to ma żadnego innego znaczenia poza tym, które





169







Ty i ja mu przypisujemy. Jedynym uzasadnieniem nadanego pojęciu znaczenia jest użyteczność. Mierz pojęcia w sposób, który ułatwi nam zrozumienie świata wokół nas.

  
Magda
11.04.2008 15:26:10
poziom 2

Grupa: Moderator

Posty: 72 #98554
Od: 2007-10-20
Mam nadzieje ze choć trochę pomogłam pozdrobardzo szczęśliwy

Przejdz do góry stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

  << Pierwsza      < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » PSYCHOLOGIA SPOLECZNA » NOTATKI (ROŻNE)

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!


TestHub.pl - opinie, testy, oceny