ANTROPOLOGIA "SWIAT CZłOWIEKA I KULTURY" E.NOWICK
4. Polityczne uwikłania antropologa


Narodziny i dzieje antropologii wiążą się ściśle z procesem dokonywania odkryć geograficznych i ekspansją cywilizacji europejskiej. Odkryć tych doko¬nywali wszak przedstawiciele tej cywilizacji. Mówimy przecież o odkryciu Ameryki, a nie o odkryciu Włoch czy Hiszpanii. Społeczeństwa odkrywane, podbijane, podporządkowywane i eksploatowane były postrzegane jako z na¬tury niższe, a więc z góry skazane na europejską dominację. Podział na świat antropologów i świat przedmiotu ich badań okazał się nieomal równoznacz¬ny z podziałem na społeczeństwo dominujące i zdominowane, podbijające i zdobywane, zwycięskie i podbite, silne i słabe, panujące i podległe. Niektó¬rzy w związku z tym nie wahają się nazwać antropologii dzieckiem, a nawet bękartem europejskiego imperializmu (por. O. Lewis 1976: 33). Antropolo¬gowie byli (i w dużej mierze są nadal) przez badanych traktowani przede wszystkim jako przedstawiciele społeczeństwa dominującego, ciemiężącego, społeczeństwa zaborców i obcych władców. Często zdarzało się, że właśnie za pośrednictwem antropologa społeczność innego kręgu kulturowego stykała się po raz pierwszy z kulturą europejską, co zresztą, z zupełnie odmiennych powodów, było ambicją większości antropologów aż do czasu, gdy zabrakło „nowych przedmiotów badań". Niechęć, a czasem nawet wrogość do antro¬pologa ze strony badanych zbiorowości plemiennych miała więc głębokie podstawy historyczne i psychologiczne. Sytuacja antropologa z racji jego za¬dań profesjonalnych była oczywiście korzystniejsza niż sytuacja misjonarza, który ze względu na zasady swego powołania miał nie tylko poznawać, ale przede wszystkim zmieniać kulturę obcej zbiorowości. Antropolog miał tylko cele poznawcze, ale i one mogły powodować niechęć do jego działań.


4.1. Uzależnienie instytucjonalne antropologa


Antropologowie najczęściej bywali w znacznym stopniu uzależnieni od władz reprezentujących interesy społeczeństwa kolonialnego. Wielu antropo¬logów zresztą chciało uwolnić się spod ich kurateli. Z ich dążeń wyrosło wie-le^instytucji, które przyczyniły się do rozwoju całej dyscypliny.
Role antropologa i socjologa na usługach władzy są w ich aspekcie słu¬żebnym i etycznym podobne, lecz w wypadku badań antropologicznych wchodzą w grę dodatkowe względy tradycyjnych niechęci między zbiorowo¬ścią podbitą, zdominowaną a przedstawicielami władzy, którą chce czy nie chce reprezentuje antropolog. Stawia to badacza obcej kultury w szczególnie
delikatnej sytuacji. Nie może on prowadzić badań bez zgody władz, a czasem nawet bez ich finansowego wsparcia, w pewnym stopniu stanowiącego zawsze podstawę uzależnienia się. Większość jednak poważniejszych badań jest finan¬sowana przez instytucje, które w jakiejś mierze stawiają badacza w roli sługi. Spod pióra wybitnych antropologów wyszło mnóstwo niezwykle wartościo¬wych poznawczo prac, których podstawą były badania terenowe finansowane przez rządy kolonialne. Można to powiedzie na przykład o doskonałych mo¬nografiach społeczeństwa sudańskiego Edwarda E. Evans-Pritcharda czy Sieg-frieda F. Nadla. Evans-Pritchard (1972: 121) wyznaje, że korzystając z pienię¬dzy rządowych w gruncie rzeczy nie czuł się bynajmniej ani zobowiązany do wyboru tematu i metod badawczych, ani też w jakikolwiek sposób ograniczo¬ny. Można sądzić, że słaba presja ze strony władz kolonialnych była wynikiem tego, że w gruncie rzeczy nie przypisywały one większego znaczenia praktycz¬nym skutkom badań antropologicznych. Tylko niektórzy urzędnicy kolonialni zdawali sobie sprawę z tego, że podstawowe badania nad językiem, kulturą, gospodarką i innymi aspektami życia różnych ludów mają wartość dla władz kolonialnych, niezależnie od tego, czy stanowią wskazówkę co do rozwiąza¬nia jakichś aktualnych problemów. Każdy urzędnik znający problematykę kra¬ju swojej przyszłej pracy miał szansę być lepszy niż ten, który takiej wiedzy nie posiadał.
Nie przywiązując większej wagi do nacisków ze strony finansujących ba¬dania władz kolonialnych, Evans-Pritchard zarazem podkreślał konieczność uwzględniania w badaniach antropologicznych mechanizmów działania syste¬mu tej władzy. Jeśli antropolog nie chciał zaszkodzić badanej zbiorowości, musiał się liczyć z istnieniem pewnej struktury władzy w koloniach oraz indy¬widualnymi cechami polityki w poszczególnych krajach.
Antropologowie zawsze byli, i są nadal, zatrudniani w instytucjach admi¬nistracji kolonialnej lub ąuasi-kolonialnej, takich jak na przykład Bureau of Indian Affairs (Biuro do spraw Indian). Pełniąc oficjalne funkcje, antropolo¬gowie często stawali przed koniecznością wyboru lojalności: wobec swoich chlebodawców lub wobec administrowanej społeczności. Znany amerykański antropolog, badacz Indian Klamath, Philleo Nash, został w 1950 r. usunięty przez władze federalne ze stanowiska komisarza do spraw Indian; decyzję tę motywowano tym, że działał on wyłącznie na rzecz interesów Indian i nie liczył się z poleceniami rządu federalnego.
W koloniach antropologowie musieli otrzymywać od władz kolonialnych oficjalne zezwolenie na badania na danym terenie. W Ameryce Północnej sy¬tuacja antropologów była nieco łatwiejsza, gdy w grę wchodziły badania nad zbiorowościami, które nie zostały jeszcze umieszczone w rezerwatach. Na ba¬dania nad Indianami zamkniętymi w rezerwatach, czyli podlegającymi admi¬nistracji federalnej, potrzebne były zezwolenia. Czasem zasięgano u antropo¬logów opinii w ważnych sprawach dotyczących Indian. I tak, podjęcie decyzji o przeprowadzeniu podziału na indywidualne działki ziem plemiennych znajdujących się pod jurysdykcją rezerwatów podlegających bezpośrednio rządo¬wi federalnemu Stanów Zjednoczonych z jednej strony było wynikiem naci¬sków ze strony głodnych ziemi osadników i ich reprezentantów w Kongresie takich jak kompanie handlowe, kolejowe, przemysłowe, którym zależało na eksploatacji terenów chronionych przez własność plemienną, a z drugiej stro¬ny było skutkiem sugestii antropologów ze Smithsonian Institution. Znamien¬ne jest też, że wśród antropologów zdania na ten temat były podzielone. Cześć z nich przewidywała, że utrata terytorialnej własności plemiennej będzie po¬czątkiem zniszczenia kultury plemiennej opartej na tej własności (nota bene sprawy istotnie przybrały taki obrót). Inni sądzili, że Indianie w ten sposób będą lepiej chronieni przez prawo USA, które w gruncie rzeczy nie respekto¬wało własności komunalnej. Motywacje obu stron podałam w poważnym uproszczeniu; uwzględniłam też tylko motywacje pozytywne, czyli takie, któ¬re się liczyły z interesami Indian, przy czym pierwsi spośród wymienionych antropologów identyfikowali się raczej z celami i wartościami wyznawanymi przez samych Indian, drudzy zaś interes Indian oceniali raczej z punktu widze¬nia kultury zachodniej, widząc w indywidualnym władaniu ziemią szansę ame¬rykanizacji (por. Gibson 1980: 498-513).

Zainteresowanie instytucji państwowych, dysponujących znacznymi fun¬duszami, może stanowić istotny bodziec dla rozwoju poszczególnych dziedzin nauki. Nieprzypadkowo antropologia amerykańska przeżyła bujny rozkwit badań empirycznych w okresie II wojny światowej, kiedy wiedza o obcych kulturach okazała się potrzebna rządowi amerykańskiemu i armii. Wtedy to z kas federalnych i wojskowych popłynęły fundusze na badania nad kultura¬mi społeczeństw, które znalazły się w bezpośrednim lub pośrednim zasięgu działań amerykańskich wojsk i amerykańskiej polityki wojennej. Szczególnie ważne okazywały się takie badania na terenach, na których prowadzono ope¬racje wojskowe i na których wojsko stacjonowało. Potrzebne stały się raporty antropologiczne na temat kultury, charakteru etnicznego mieszkańców tych terenów, a nawet podręczniki praktycznego działania przeznaczone dla od¬działów wojskowych. W tych ostatnich antropologowie mieli w przystępnej formie tłumaczyć przyszłym żołnierzom sposoby zachowania się mieszkańców odległych wysp i kontynentów i formułować praktyczne reguły działania w kontaktach z tamtejszymi zbiorowościami. Od antropologów wymagano też formułowania programów polityki społecznej wobec zbiorowości zamiesz¬kujących terytoria okupowane.

" W takich sytuacjach rola antropologów była z pewnością dwuznaczna. Celem, któremu mieli służyć, było sprawne opanowanie terenów zajmowa¬nych przez wojska amerykańskie - był to więc cel niezwiązany z badawczymi zainteresowaniami antropologii. Badania te miały jednak, w pojęciu zarówno polityków, jak i zapewne samych antropologów, służyć także złagodzeniu na¬pięć społecznych i psychicznych powstałych w obrębie militarnie opanowanej społeczności w wyniku nieuchronnego zderzenia kulturowego i przejęcia władzy przez obcych. Ten drugi cel mógł angażować najlepsze intencje naukow¬ców. Oczywiście nie wszystkie prace, które powstały w wyniku inicjatywy i za¬mówień władz politycznych oraz dzięki ich funduszom, miały charakter zbio¬rów reguł działania i konkretnych porad czy podręczników działania prak¬tycznego. Były to często prace o znacznie ogólniejszym charakterze, czasem nawet czysto teoretyczne. Powstawały one w wyniku zainteresowań rozbu¬dzonych przez konkretne zamówienia i serie prac empirycznych. Tak więc podczas II wojny światowej napisano w Stanach Zjednoczonych wiele prac antropologicznych zarówno ściśle empirycznych, jak i o szerszym znaczeniu teoretycznym, przy czym te ostatnie są oczywiście szerzej znane i mają dla roz¬woju antropologii o wiele poważniejsze znaczenie. Wśród nich trzeba wymie¬nić słynną książkę Ruth Benedict Chryzantema i miecz (1999) poświęconą analizie kultury japońskiej czy praca Geoffreya Gorera i Johna Rickmana o charakterze narodowym Rosjan (1949). Były to szerokie, przeprowadzone z różnych punktów widzenia analizy kultur rozmaitych obszarów.


4.2. Praktyczne efekty badań antropologicznych


Pewne problemy powstają w sytuacji, gdy antropolog działa po prostu na zamówienie, a wyniki jego badań są w jakimś stopniu realizowane lub przy¬najmniej brane pod uwagę podczas podejmowania decyzji co do konkretnych posunięć politycznych. Inna jest sytuacja antropologa, który pragnąłby wpły¬wać na kierunek polityki wobec badanej zbiorowości, władze zaś nie zamie¬rzają się liczyć z wynikami jego badań lub są mu wręcz niechętne. Taka sytu¬acja jest w antropologii równie częsta, jak poprzednia. Znanym przykładem są interdyscyplinarne badania nad kulturą i stanem świadomości Japończyków. Grupa antropologów, socjologów i psychiatrów pod koniec II wojny świato¬wej przystąpiła do badań nad społeczeństwem japońskim. Dzięki nim można było przewidzieć, że w lipcu, a najdalej w listopadzie 1945 r. Japonia ogłosi kapitulację. Wyniki badań jednak zignorowano i podjęto decyzję zrzucenia bomby atomowej na Hiroszimę i Nagasaki. Dopiero po zrzuceniu bomb oka¬zało się, że Japończycy już wcześniej planowali kapitulację, na wypadek, gdy¬by nie udało się im odnieść sukcesu do listopada 1945
.
Tego rodzaju problemy antropolog w poważnym stopniu dzieli z socjolo¬giem. Jednakże różnice kulturowe dzielące badacza i przedmiot badań sprawia¬ją, że w obrębie antropologii problemy te nabierają szczególnej ostrości. Antro¬polog może tylko żywić nadzieję, że w wyniku jego prac decydenci, przynaj¬mniej w pewnym stopniu, zwrócą uwagę na wartości badanych społeczeństw, a także, że wiedza o tych społeczeństwach wpłynie, mimo opieszałości i igno¬rancji administracji, na światlejsze decyzje w sprawach dla nich istotnych.

Praktyczne oddziaływanie antropologii, tak jak wszystkich nauk społecz¬nych, może być zarówno bezpośrednie (przekonywanie badanej zbiorowości do pewnych rozwiązań, zmian, modyfikacji zachowania i myślenia), jak i po¬średnie (naciski na decyzje tych, którzy są powołani do zarządzania daną spo¬łecznością). Oddziaływanie pośrednie ma na celu budzenie świadomości spo¬łecznej decydentów, ludzi sprawujących władzę, ludzi pełniących pewne istot¬ne role społeczne. Ci, którzy antropologię nazywają najbardziej wyzwalającą nauką, mają na myśli wyzwalanie od etnocentryzmu, przesądów rasowych i etnicznych. Zgodnie z taką koncepcją zadań antropologii, im większa jest wiedza o zróżnicowaniu kulturowym człowieka oraz o rozwoju jego cech fi¬zycznych i społecznych, tym mniejsza jest szansa na rozwój i przetrwanie po¬glądów etnocentrycznych, fanatyzmu kulturowego i rasizmu. Zmiany, jakie od pewnego czasu dokonują się w polityce społecznej, świadczą o trafności takiego podejścia. Nie należy jednak zapominać o interesach rodzących konkretne postawy etnocentryczne i rasistowskie, których antropologia ani żadna inna nauka nie są w stanie zmienić.


4.3. Zaangażowanie antropologa

Działania badawcze antropologa w terenie prowadzą zawsze do zmian w kulturze badanych zbiorowości. Antropolog jest nosicielem określonej kul¬tury, a jest to zazwyczaj - z zasady obca - kultura społeczeństwa w jakiś spo¬sób dominującego, odbieranego jako wyższe hierarchicznie.
Antropologia skupiała się i w pewnym stopniu nadal się skupia na bada¬niu „tubylców". Wzorzec „człowieka prymitywnego", „dzikiego" zawiera głę¬boki element wartościujący. Arjun Appadurai zauważył, że w pojęciu „tuby¬lec" zawarte jest jego przywiązanie do określonego terytorium, odwieczność na tym terytorium i brak terytorialnej ruchliwości określonych społeczeństw, właśnie tych, którzy stanowią przedmiot zainteresowania antropologii. Po¬nadto zawsze są oni związani z odległym obszarem, a naszą zachodnią tubył-czość skłonni jesteśmy nazywać ludowością (Appadurai 1999: 155 i nast.).
Nikt dziś nie ma wątpliwości, że nie da się w antropologii uniknąć zaan¬gażowania praktycznego, politycznego, moralnego. Antropolog w wielu sytu¬acjach musi zająć stanowisko w sporze lub konflikcie, a wówczas gdy takiego stanowiska nie zajmuje, również dokonuje wyboru. Nieraz „niezajęcie stano¬wiska" również jest znaczące i może być oceniane pod względem moralnym. Czasem zachowując się biernie niweczy oczekiwania swoich badanych i na¬dzieje w nim pokładane. Okazuje się farbowanym lisem, oszustem, sprytnym szpiegiem.
Antropolog nie jest z założenia misjonarzem; jego relatywizm uniemoż¬liwia taką postawę. Nie może i nie musi poświęcać życia badanym zbiorowościom, ale pewien rodzaj zobowiązania z pewnością pojawia się nieuchronnie.





















  PRZEJDŹ NA FORUM