SOCJOLOGIA PIOTR SZTOMPKA
KSIAZKA
Rozdział Czas w społeczeństwie
Dynamiczne ujęcie życia społecznego jako nieustannej aktywności ludzi, dokonujących się ciągle zmian i toczących się procesów nadaje dużą wagę zagadnieniu czasu. Czas jest w takim ujęciu niezbywalnym aspektem rzeczywistości społecznej. W odczuciu potocznym czas jest jakąś nieokreśloną substancją, w obrębie której toczą się ludzkie życie i wszelkie procesy. Jest kontekstem wszelkiej rzeczywistości, emanacją naturalnego porządku rzeczy. Filozofowie potraktowali czas nie tyle jako cechę świata, ile jako sposób myślenia o świecie, właściwą ludziom metodę organizowania obserwacji i doświadczeń, lub, jak określał to Immanuel Kant, „kategorię poznaniaʺ. Socjologowie, a zwłaszcza przedstawiciele klasycznej francuskiej szkoły socjologicznej ‐ Emile Durk‐heim, Marcel Mauss, Henri Hubert, Marcel Halbwachs ‐ przesunęli badanie czasu na jeszcze inną płaszczyznę. Uznali mianowicie, że czas jest „faktem społecznymʺ, emanacją życia społecznego, wytwarza się dzięki kolektywnym ludzkim formom bytowania. Jest nie tyle uniwersalną kategorią poznania, ile kon‐struktem społecznym. Ale równocześnie oddziałuje zwrotnie na ludzką zbiorową praktykę, regulując i ukierunkowując ludzkie działania. Czas wyraża rytm życia społecznego, ale równocześnie rytm ten wyznacza. Związany z rozmaitymi kulturami, czas przybiera różne postaci. Jest zrelatywizowany kulturowo, a zatem i historycznie. Różne społeczeństwa, jak mawiali twórcy szkoły francuskiej, „żyją w różnych czasachʺ. Co więcej, dotyczy to także mniejszych całości w obrębie społeczeństw ‐ grup, organizacji, a nawet różnych dziedzin życia społecznego ‐ rodziny, ekonomii, polityki itp., które cechują się swoistym odczuwaniem czasu.

W takim ujęciu czas nie jest substancją, lecz siecią relacji odzwierciedlających, ale także kształtujących szczególne, temporalne zależności między zjawiskami, zdarzeniami czy działaniami społecznymi. Najważniejsze to relacje trzech typów: następstwa „przed i poʺ, linearne sekwencje unikalnych i nie powtarzających się zdarzeń zmierzających w pewnym kierunku oraz cykle zdarzeń powtarzalnyc, powracających po jakimś okresie do pierwotnego kształtu.

W rozdziale tym, przyjmując podejście Durkheimowskie, poddamy analizie socjologiczne pojęcie czasu, najpierw jako kontekst, w którym przebiegają wszelkie zjawiska społeczne, a następnie jako szczególnie istotny, definicyjny wręcz komponent zmiany społecznej.


Czas jako wymiar życia społecznego
Wszelkie zjawiska społeczne dokonują się w czasie: dzieją się w jakimś momencie i trwają przez pewien czas. Żadne zjawisko społeczne nie jest całkowicie izolowane, pojedyncze czy osobne. Wszystkie są jakoś powiązane z innymi. Jedną z form takiego powiązania jest sekwencja: łańcuch zjawisk następujących kolejno po sobie (jak pamiętamy z poprzedniego rozdziału, łańcuch zmian powiązanych przy czyn owo‐skutkowo określamy mianem procesu). Takie sekwencje występują na wszelkich poziomach życia społecznego. W makroskali historycznej na przykład, po wojnie następuje kapitulacja, potem traktat pokojowy, potem odbudowa ze zniszczeń. Po wyborze prezydenta następuje zaprzysiężenie, objęcie funkcji, a potem rozmaite zdarzenia w toku kadencji. Kryzys ekonomiczny prowadzi do inflacji i bezrobocia, to z kolei do obniżenia poziomu życia, a następnie do różnych form masowych protestów, a niekiedy nawet
348
rewolucji. W skali jednostkowej biografii po okresie dzieciństwa idzie się do szkoły, potem na uniwersytet, potem do pracy, potem na emeryturę. Zawarcie małżeństwa i założenie rodziny poprzedza urodziny dzieci, ich wychowanie, wprowadzenie w świat. A w najmniejszej, mikro‐skali życia codziennego po wstaniu z łóżka, porannej toalecie, następuje śniadanie, potem dojazd do pracy, potem przerwa na obiad, potem powrót, oglądanie telewizji, kolacja, spanie. We wszystkich tych przykładach, jeśli weźmiemy jakieś pojedyncze zdarzenie, to jest ono zawsze ogniwem w jakiejś sekwencji, elementem jakiegoś procesu, zachodzi po jakichś zdarzeniach wcześniejszych i przed jakimiś zdarzeniami późniejszymi. A więc dokonuje się w jakimś momencie, jest usytuowane w jakimś miejscu czasowej sekwencji zdarzeń poprzedzających i następujących. A jeszcze inaczej, ma swoją czasową lokalizację, czas w którym zaszło, relatywnie do innych zdarzeń czy zjawisk: wcześniej, później lub równocześnie.

Ale kiedy przyjrzymy się bliżej każdemu zjawisku czy zdarzeniu społecznemu, zauważymy, że jest ono nie tylko zrelatywizowane wobec takiej zewnętrznej sekwencji, ale samo zawiera w sobie jakąś sekwencję. Trwa przez pewien czas, ma pewną rozciągłość w czasie, czyli da się rozłożyć na pewne następujące kolejno po sobie stadia czy fazy. To, co wcześniej traktowaliśmy, w pierwszym przybliżeniu, jako pojedyncze zdarzenie w ramach szerszej sekwencji ‐ wojna, kryzys ekonomiczny, nauka szkolna, śniadanie, dojazd do pracy ‐ jawi się teraz samo jako złożona sekwencja zdarzeń. Wojna, jak wiemy z historii średniowiecznej może trwać przez trzydzieści, a nawet sto lat. Recesja trwa nieraz przez dekadę. Nauka szkolna zajmuje całe dzieciństwo. Śniadanie z rodziną zajmuje pół godziny. Podróż samolotem może trwać wiele godzin. W przykładach tych skala czasowa ogromnie się różni, ale każde zjawisko społeczne ma jakiś okres trwania.

To, czy traktujemy je jako pojedyncze czy jako sekwencję zjawisk, zależy od przyjętej perspektywy. To, co z jednej perspektywy stanowi epizod, z innej jest rozciągłym procesem. Lot przez Atlantyk to pojedynczy fakt dla operatora linii lotniczych, ale długotrwały proces dla pasażerów. Bitwa to epizod dla wojskowego stratega, ale nie dla żołnierzy w okopach. Budowa fabryki to jednostkowa inwestycja z perspektywy wielkiej korporacji, a niezwykle złożony proces w skali wykonawców. Tak więc nie ma zjawisk społecznych pozaczaso‐wych, zarówno w sensie lokalizacji w jakimś momencie, jak i w sensie jakiejś rozciągłości w czasie. Sekwencyjność i trwanie to dwie fundamentalne właściwości wszelkich zjawisk społecznych.

Trzecia właściwość jest określana metaforycznie jako nieubłagany „upływ czasuʺ. Rozumiemy przez to, że cokolwiek byśmy sami robili albo czegokolwiek byśmy zaniechali, zmiany i procesy dokonują się wokół nas nieustannie i możemy najwyżej za nimi nadążać albo pozostać w tyle. Nasza pasywność nie może nas uratować przed „upływem czasuʺ, bo różne sekwencje toczą się w otaczającym nas społeczeństwie niezależnie od nas i wyizolować się od nich nie możemy. Tak samo jak nie możemy powstrzymać biegu procesów biologicznych i co jakiś czas odkrywamy w nas samych ów nieubłagany „upływ czasuʺ. A w wymiarze społecznym, interesującym socjologa, możemy nie mieć prawa jazdy, nie znać się na komputerach i nie uczyć języków obcych, ale tak czy inaczej znajdziemy się w środku cywilizacji samochodowej, świata Internetu i globalizacji. Możemy lekceważyć pęd industrializacji i destrukcji środowiska, ale nie uchroni nas to przed oddychaniem zatrutym powietrzem. Żebyśmy nie wiem jak chcieli pozostać w roli dzieci, pewnego dnia spadną na nas obowiązki dorosłych.
349
Czwarta właściwość to nieodwracalność takich sekwencji czasowych, albo, jak mówimy przenośnie, fakt, że „strzałka czasuʺ wskazuje tylko w jednym kierunku. Jak mówi się potocznie, „gdy coś się stało, to się nie odstanieʺ. Kiedy coś się zdarzyło, to się zdarzyło i nie da się tego unieważnić. Kiedy coś zrobiliśmy, to nic już na to nie można poradzić. Można oczywiście starać się ograniczyć skutki naszych wcześniejszych działań, zrekompensować straty, jakie ponieśliśmy, wyrazić żal i skruchę, itp., ale to oznacza już inne, następne działania, które ‐ podobnie jak tamto ‐ są też nieodwracalne. Kiedy czegoś dowiedzieliśmy się, kiedy czegoś doświadczyliśmy, kiedy coś pomyśleliśmy, to już pozostaje w naszym skumulowanym doświadczeniu czy w naszej pamięci. Oczywiście możemy później zapomnieć, starać się wyprzeć ze świadomości, konstruować różne uzasadnienia czy racjonalizacje ‐ ale to już są inne, następne procesy psychiczne, analizowane głęboko przez psychoanalityków, które nie unicestwiają naszych pierwotnych doznań. Życie ludzkie ‐ a tym samym życie społeczne ‐ biegnie więc w jednym kierunku, bo taką nieodwracalną sekwencją jest sam proces biologiczny i psychiczny, który jest jego podstawą. Nie można być młodszym, a tylko starszym, nie można być znów dzieckiem, nie można ponownie urodzić się, a za to każdego z nas czeka niepewna przyszłość i pewna śmierć. Jak poetycko wyraził to już w starożytności Heraklit: „nie można wejść dwa razy do tej samej rzekiʺ.

Implikuje to piątą właściwość każdej sekwencji społecznej: odróżnienie przeszłości, teraźniejszości i przyszłości: tego, co się zdarzyło, co się dzieje i co się zdarzy. Różnica wiąże się z odmienną percepcją wśród członków społeczeństwa, odmiennym typem determinacji oraz odmiennym stopniem wpływu działających jednostek. I tak, po pierwsze, dla ludzi przeszłość jest przedmiotem pamięci, opowieści ustnych lub ‐ od czasu wynalezienia pisma ‐ zapisu, rejestracji. Teraźniejszość jest przedmiotem żywego doświadczenia. Przyszłość jest przedmiotem wyobraźni, zamiarów, planowania. Po drugie, przeszłość jest raz na zawsze zdeterminowana przez okoliczności, które już zaszły, niezależnie od tego, czy przyczyny te znamy, i jak historycy je zinterpretują. Teraźniejszość jest obszarem oddziaływania różnych czynników przyczynowych, których efekt wyłania się dopiero, „staje sięʺ. Przyszłość jest otwarta w tym sensie, że może potoczyć się w różnych kierunkach, według różnych scenariuszy. I po trzecie, na przeszłość wpływu nie mamy, historii w sensie zdarzeń, które zaszły, nie zmienimy, choć możemy pisać różne „historieʺ w sensie selektywnych relacji o przeszłych zdarzeniach. Teraźniejszość to efekt naszych działań i zaniechań, tworzy się z tego, co wszyscy razem i każdy osobno czynimy i myślimy. Na przyszłość mamy wpływ tylko potencjalny, to bowiem, który z możliwych scenariuszy zrealizuje się, zależy od tego, jakie działania w przyszłości podejmiemy sami, ale także jakie podejmą inni, a to jest dziś niewiadome.

I wreszcie szósta właściwość to ciągłość przejścia między tymi trzema dziedzinami czasu. Potoczne powiedzenie, że teraźniejszość to tylko „punkt spotkania przeszłości i przyszłościʺ, niesie w sobie istotne spostrzeżenie o ciągłości wszelkich sekwencji społecznych. Chodzi mianowicie o to, że w każdym momencie to, co teraźniejsze, staje się już przeszłe, a to, co przyszłe, staje się teraźniejszością. Przyszłość przechodzi niepostrzeżenie w teraźniejszość, a teraźniejszość w przeszłość. Spójrzmy na najprostszą interakcję: kiedy rozmawiam, to, co w tej chwili powiedziałem, staje się już faktem przeszłym, a to, co powiem za chwilę, będzie realizacją jednej z możliwych przyszłych odpowiedzi na to, co mówi ‐ a dokładniej: mówił przed chwilą ‐
350
partner. Podobnie, kiedy skończyłem pisać to zdanie ‐ stało się to już, ściśle biorąc, przeszłością, a to, co piszę w tej chwili, jest aktualizacją jednego z możliwych i wyobrażonych przeze mnie sformułowań na temat społecznej roli czasu.


Czas jako aspekt zmiany społecznej
Choć czas jest koniecznym wymiarem życia społecznego we wszelkich jego przejawach, to pojęcie czasu najbliżej wiąże się ze zmianami społecznymi. Jak pamiętamy z rozdziału dziewiętnastego, czas jest konstytutywnym, definicyjnym czynnikiem zmiany społecznej. Zmianę społeczną definiowaliśmy jako różnicę między dwoma stanami społeczeństwa (grupy, wspólnoty, organizacji, społeczeństwa globalnego itp.) zachodzącą w czasie. Inaczej, jako odmienność tego co przedtem, od tego co potem. Ściśle rzecz biorąc, zmiana zachodzi w społeczeństwie zawsze; nie do pomyślenia są dwa czasowo różne stany społeczeństwa, które byłyby dokładnie identyczne. Wszelka stabilność jest zawsze sprawą względną, zależną od przyjętej skali porównawczej i potrzeb, dla których ją definiujemy. Ale nawet kiedy mówimy o stabilności czy stagnacji, odnosimy to do jakiegoś okresu. Mamy na myśli niezmienność (czy przynajmniej względną niezmienność) pewnych czynników w jakimś odcinku czasowym. Historyk może określać niektóre społeczeństwa starożytne jako stabilne w tym sensie, że podstawowe warunki życia pozostawały podobne przez setki lat, ludzie rodzili się i umierali praktycznie w tym samym społeczeństwie, natomiast w społeczeństwie nowoczesnym zmiany cywilizacyjne, technologiczne, obyczajowe są tak niezwykle przyśpieszone, że w ciągu jednego życia otaczający świat społeczny może zmieniać się radykalnie i wielokrotnie. Antropolog społeczny mówi o społecznościach tradycyjnych, „zimnychʺ, w których zmiany toczą się wolno, i społecznościach „gorącychʺ, ulegających gwałtownej zmienności. Dotyczy to także segmentów wewnątrz każdego społeczeństwa, instytucji, struktur, form organizacyjnych, składu grup itp. Prawo zmienia się na ogół szybciej niż technika, obyczaje wolniej niż polityka. Kościół katolicki zachowuje większą trwałość niż zmienne ustroje ekonomiczne. A społeczeństwo otwarte dla imigrantów, np. amerykańskie, zmienia swój skład etniczny czy rasowy szybciej niż społeczeństwo izolowane, autochtoniczne, np. Islandia, gdzie trwałość populacji pozwala biologom na prowadzenie unikalnych badań nad niewymieszaną pulą genetyczną.


Czas ilościowy i jakościowy
W odniesieniu do zdarzeń i zjawisk społecznych czas przybiera dwojaką postać, którą określa się jako „czas ilościowyʺ i „czas jakościowyʺ, albo inaczej „czas zewnętrznyʺ i „czas wewnętrznyʺ. Czas ilościowy służy jako zewnętrzna skala pomiaru zdarzeń i procesów, nadająca pewien ład ich chaotycznemu i spontanicznemu przebiegowi. Służy to lepszej orientacji w świecie społecznym i koordynacji różnych działań podejmowanych przez liczne jednostki. Jest to czas konwencjonalny, wyskalowany w sposób narzucany przez używane do pomiaru czasu instrumenty: zegary i kalendarze. Pozwalają one przypisać godzinę czy datę, a także określić porównawczo okres trwania, szybkość, interwały, rytm itp. różnych zdarzeń i procesów. Dzięki temu można stwierdzić, które są równoczesne, które następują po sobie i w jakich odstępach czasu. Inaczej mówiąc, pozwala to na czasową lokalizację zjawisk, a także na ich czasową
351
koordynację. Czy możliwy byłby wykład akademicki, gdyby studenci i profesor nie spotkali się w tym samym momencie? Czy możliwa byłaby podróż koleją, gdyby maszynista nie przybył do pracy i nie podjechał na peron w tym samym czasie, w którym oczekują pasażerowie? Czy możliwa by była produkcja przemysłowa, gdyby robotnicy nie pojawili się przy taśmie produkcyjnej równocześnie? Im bardziej złożone jest społeczeństwo, tym większe znaczenie odgrywa czasowe porządkowanie i uzgadnianie działań. W społeczeństwie nowoczesnym żadna grupa czy organizacja nie może się obyć bez mierzenia czasu. Wyobraźmy sobie linie lotnicze bez rozkładów lotów, banki i sklepy bez godzin otwarcia, szkołę bez „podziału godzinʺ, fabrykę bez określonego czasu pracy.

Mówimy tu o czasie zewnętrznym, ponieważ zjawiska czy zdarzenia, jakikolwiek byłby ich charakter, są tu po prostu umiejscowione w pewnej ramie nałożonej przez obserwatorów, koordynatorów czy uczestników, a do tego w pewnej ramie konwencjonalnej, nie wynikającej z istoty samych zjawisk. Historia zegarów i kalendarzy zaczęła się od poszukiwania punktów odniesienia, które pozwoliłyby na stwierdzenie równoczesności pewnych zdarzeń. W naturalny sposób takich punktów odniesienia dostarczały zjawiska astronomiczne, wschody i zachody Słońca, dzień i noc, fazy Księżyca, odpływy i przypływy mórz, cykle zmian klimatycznych. Jakaś prosta idea świtu, ranka, południa, popołudnia, wieczoru, nocy jako powtarzających się stale etapów każdego dnia musiała towarzyszyć ludziom nawet w najbardziej prymitywnych społeczeńswach. W starożytnej Grecji wprowadzono podział dnia na dwanaście godzin. Ale podział godziny na 60 minut i każdej minuty na 60 sekund to konwencja dopiero z połowy XIV wieku. Pojawienie się ogrodnictwa i rolnictwa uczuliło ludzi na cykl wegetacji roślin, związany z kolejnymi okresami roku. W społecznościach rybackich dostrzeżono rytm przypływów i odpływów skorelowany z 29‐ipółdniowym cyklem faz Księżyca. Biologiczna potrzeba odpoczynku po pewnym okresie pracy dała początek idei tygodnia: ośmiodniowego w Imperium Rzymskim, siedmiodniowego w tradycji judeochrześci‐jańskiej, dziesięciodniowego w Chinach, pięcio‐ i sześciodniowego w niektórych częściach Afryki i Ameryki Centralnej. Na takie przyrodnicze podstawy miar czasu nałożyły się konwencje społeczne, które wsparte długą tradycją, stały się równie wiążące i oczywiste, jak cykle przyrodnicze. Okres tygodniowy odpowiadał gospodarczym wymogom odbywania jarmarków czy targów, dla których przyjął się pewien dzień tygodnia. Dzień wypoczynku skojarzono z religijną potrzebą modlitwy i uczestnictwa w rytuałach religijnych: niedzielą w chrześcijaństwie, piątkiem w islamie, sobotą w judaizmie. Religia chrześcijańska narzuciła także podział tzw. roku liturgicznego, a w zbiorowościach klasztornych codzienny cykl modlitwy w różnych momentach dnia opisany tak barwnie w Imieniu Róży przez Umbeto Eco.

Pozostało wynaleźć instrumenty, które odwzorowywałyby te przyrodnicze lub społeczne cykle, odrywając pomiar czasu od konkretnych obserwacji i zastępując to odczytywaniem miejsc na skalach. Najprostsze odwzorowanie ruchu Słońca dawał zegar słoneczny, znany w Babilonii i Egipcie tysiące lat temu. Równe okresy w krótszej skali odmierzało przesypywanie się piasku w klepsydrze, urządzeniu skonstruowanym także w głębokiej starożytności. Jednak zegar mechaniczny, ciężarkowy, pojawił się w Europie dopiero w połowie XIV wieku, zegar wahadłowy później, a dopiero w połowie XIX wieku wprowadzono na rynek szwajcarski i amerykański zegarek osobisty, który stał się po dziś dzień najbardziej masowym, powszechnym i często używanym urządzeniem technicznym. Brytyjski antropolog społeczny Jack Goody
352
uważa, że zegar i kalendarz to techniczne fundamenty nowoczesnej formacji społecznej, o większym nawet znaczeniu niż maszyna parowa czy silnik elektryczny.

Związek między czasem zegarowym, ilościowym czy zewnętrznym, a rytmem odpowiednich zdarzeń i procesów został zerwany całkowicie. Patrząc na zegarek, odczytujemy liczbę na skali i wiemy, jak jeszcze daleko do końca pracy, niezależnie od tego, jak jesteśmy zmęczeni, ile pracy już wykonaliśmy, co nam jeszcze zostało do zrobienia. Patrzymy w kalendarz i wiemy, że jest wiosna, nawet gdy jakieś anomalie klimatyczne sprawiają, że pada gęsty śnieg.

Czym innym jest natomiast czas wewnętrzny albo jakościowy. Pewne zjawiska, zdarzenia i procesy mogą mieć bowiem szczególne, immanentne właściwości czasowe. Czas staje się wtedy ich cechą ontologiczną, a nie tylko zewnętrznie porządkującą. O ile dotąd mówiliśmy o „zdarzeniach dziejących się w czasieʺ, o tyle teraz mówimy o „czasie zawartym w zdarzeniachʺ. Czas ilościowy zegarów i kalendarzy nie dotyczy tylko zjawisk i zdarzeń społecznych. Służy tak samo pomiarowi zjawisk astronomicznych, fizycznych, reakcji chemicznych czy procesów biologicznych. Natomiast czas jakościowy jest odmienny dla różnych dziedzin rzeczywistości. Dopiero kiedy analizujemy czasowe, on‐tologiczne właściwości zjawisk społecznych, mówimy w ścisłym sensie o czasie społecznym. O jakie właściwości ontologiczne chodzi?

Otóż zdarzenia czy procesy społeczne mogą przejawiać następujące, różniące je cechy czasowe. Po pierwsze, okres trwania: mogą być z natury rzeczy krótsze lub dłuższe. Porównajmy na przykład rozruchy uliczne i wojnę, zamach stanu i depresję ekonomiczną. Po drugie, tempo: mogą toczyć się szybciej lub wolniej. Porównajmy innowacje techniczne i proces emancypacji kobiet, reformy prawne i przemiany obyczajowe. Po trzecie, rytmiczność: mogą przebiegać w regularnych interwałach lub cechować się przypadkowością czy chaotycznością. Porównajmy uregulowany cykl prac rolnych i spontaniczną twórczość artystyczną, systematyczne fluktuacje ruchu drogowego w ciągu dnia ze stałymi „godzinami szczytuʺ i nieprzewidywalne wahania koniunktury giełdowej. Po czwarte, mogą dzielić się na naturalne fazy czy etapy, narzucone przez okoliczności przyrodnicze lub społeczne. Czas pracy i wypoczynku jest przeważnie skorelowany z fazami dnia i nocy. Wakacje większość spędza wtedy, gdy jest najlepsza pogoda, a więc w naszym klimacie latem. Prace rolne mają swoje etapy siewów, zbiorów itp. zależne od pór roku: zimy, wiosny, lata, jesieni. Kiedy indziej fazy mają charakter społecznie skonstruowany i normatywnie przepisany: na przykład czas świecki zwykłej codziennej aktywności i czas święty, okresów uroczystości religijnych, postu, adwentu, ramadanu, Bożego Narodzenia, Wielkiej Nocy itp. Na uniwersytecie jest czas wykładów i czas sesji egzaminacyjnych. W życiu rodzinnym: „miesiąc miodowyʺ i okres żałoby. W handlu ‐ sezon zakupów i, jak mówią handlowcy, „czas martwyʺ. W hotelarstwie sezon i okres poza sezonem. W sporcie: okres ligi piłkarskiej, inny niż hokejowej, a jeszcze inny niż żużlowej. A także cykl turniejów wielkoszlemo‐wych w tenisie czy rozgrywek Ligi Mistrzów w futbolu.


  PRZEJDŹ NA FORUM